„Całą tą nużącą pracę [hodowlaną – przypis tłumacza] – i to powtarzaną tysiącami razy – związaną ze zliczaniem roztoczy na lepkich wkładkach, uśmiercaniem czerwiu płynnym azotem, obserwowaniem pszczół czyszczących się nawzajem i mierzeniem poziomu hormonów czerwiu, będziemy kiedyś wspominać jako wielkie marnotrawienie czasu, kiedy w końcu pozwolimy roztoczom Varroa robić te rzeczy dla nas” – Kirk Webster – “Co powstrzymuje nas przed postępem w dyskusjach i pracy przy pszczołach”
„Często zastanawiałem się, jak opisać to, co naprawdę dzieje się w pasiece, w której od ponad 5 lat nie stosuje się jakiegokolwiek leczenia; gdzie roztocza traktuje się jak przyjaciół i sprzymierzeńców, a produkcja miodu, zyski, zdrowie i radość z prowadzenia pasieki są takie jak w najlepszych czasach w przeszłości. Teraz nie przyszłoby mi do głowy zwalczać roztoczy, nawet gdybym miał na to łatwy i bezpieczny sposób” – Kirk Webster – “Nowy kanon amerykańskiego pszczelarstwa”
Prowadzona obecnie wymiana poglądów zwróciła moją uwagę na to, jak dziś myślę o leczeniu pszczół, a jak myślałem kiedyś. Zdecydowałem więc, że wyjaśnię jak znalazłem się w punkcie, w którym obecnie jestem. Tamte czasy nie zajmują już mojej uwagi, choć są tak naprawdę nieodległe. W 1999 roku, kiedy straciłem całą pasiekę po raz drugi z rzędu, będąc sfrustrowany zastanawiałem się co zrobić, aby pszczoły przeżyły. Od lat nie śledziłem już czasopism pszczelarskich, bo miałem wrażenie, że są one bardziej o nowinkach technicznych niż o pszczołach. Wtedy po prostu miałem pasiekę w ogródku i mieliśmy się tak dobrze, że nawet nie zwróciłem uwagi na to, że pszczoły się zmieniły. Czytaj więcej “Dlaczego nie biorę pod uwagę jakiejkolwiek formy leczenia”