Zasady Pszczelarstwa od tyłu

Charles Martin Simon

Tekst oryginału pochodzi z czasopisma “Bee Culture”, był również opublikowany na stronie: http://beesource.com/point-of-view/charles-martin-simon/principles-of-beekeeping-backwards/
Przetłumaczony i opublikowany za zgodą redakcji. Data publikacji oryginału: Lipiec 2001

Wstęp (współ)tłumacza

Z niezmierną przyjemnością i satysfakcją oddaję wreszcie polskie tłumaczenie tekstu Charlesa Martina Simona „Zasady pszczelarstwa od tyłu”. Tekst został przetłumaczony już bardzo dawno temu i, w wersji właśnie opublikowanej, przesłaliśmy go do Redakcji miesięcznika „Pszczelarstwo”, licząc, że zostanie on opublikowany szerszemu gronu odbiorców w formie papierowej. Niestety, choć tekst leżał w Redakcji ponad rok, do dziś nie doczekaliśmy się terminu… W związku z tym zdecydowaliśmy, że nie ma na co czekać i podjęliśmy decyzję o jego udostępnieniu na stronie Stowarzyszenia.

Autorem jest (a raczej niestety należy napisać: był) pszczelarz, który zupełnie inaczej pojmował pszczelarstwo niż większość z nas. Dziś, po wielu miesiącach przemyśleń, to co prezentował Simon, dla mnie osobiście stanowi niedościgniony i bliski doskonałości wzór Pszczelarstwa Naturalnego. W założeniach i teorii osobiście przyjmuję te koncepcje, choć zdaję sobie sprawę z ich kontrowersyjności. W mojej pszczelarskiej praktyce zapewne bliżej mi będzie do realizacji pszczelarstwa praktycznego Bush’a, ale zawsze z tyłu głowy będę miał idee głoszone przez autora poniższych myśli…

Gdy napisałem do redakcji magazynu „Bee Culture”, który wydał ten tekst w oryginale, taką oto dostałem krótką odpowiedź:
„Charlie byłyby zadowolony z ponownego wykorzystania jego pracy (…). Dzięki i powodzenia z Waszym Stowarzyszeniem.
Kim Flottum, Wydawca Bee Culture”.

Tekst tłumaczyłem wraz z moją żoną Ewą, która zawodowo zajmuje się przekładem książek. To dzięki jej pracy udało się nadać tym treściom odpowiednią formę. Wspólnie staraliśmy się robić co w naszej mocy, ważąc poprawność językową i wierność tłumaczenia. Pomimo to wersji polskiej daleko do oryginalnej. Charles Martin Simon, ukończył między innymi literaturę angielską, pisał książki, śpiewał, rzeźbił – był artystą. Stąd tekst ten nie jest taki jak innych praktyków pszczelarstwa. Muszę przyznać, że ja osobiście czerpałem przyjemność z oryginalnych myśli i sformułowań Autora.

Bartek

 10 zasad naprawdę od innej strony pszczelarstwa

Nawiązałem mistyczną łączność z duchowym jądrem apikultury i teraz wszystko jest już możliwe. Część z was, stare wygi, zapewne przyklaśnie temu stwierdzeniu, ale założę się, że większość z was zupełnie go nie zrozumie. Wielu się zirytuje, bo uzna to za moją arogancję – ale jest dokładnie na odwrót. To nie arogancja, to pokora. Podejmę próbę wyjaśnienia, lecz zrobię to – zgodnie z techniką podpatrzoną u różnych guru – bez zdradzania tajemnic handlowych. To była autoironia. Nie jestem żadnym guru. Na ich wygłupy patrzę z cynizmem. Jestem tylko pszczelarzem z czterdziestoletnią praktyką i zdolnością do oceny, kiedy postępujesz źle.

Dlaczego nasi pszczelarscy przodkowie, ci wielcy ludzie, którzy definiowali zasady nowoczesnej apikultury, Langstroth, Dadant, Root… , osiągali tak spektakularne sukcesy? Odpowiedź jest prosta: bo nie wiedzieli, co robią. Wymyślali wszystko na miejscu, reagując na bieżącą sytuację.. To właśnie jest kreatywność. Ona dokładnie tak działa. Kiedy tylko ustalono standardy, kiedy je wyryto w kamieniu, a obrazy, diagramy i procedury zostały wrysowane do książek, powstały dla nas wzorce do naśladowania, ale to się nie sprawdza. Wszystko, co następuje po tym, co pierwotne, jest wtórne i drugorzędne. Nie będzie nigdy takie samo. Jeśli ma się nam udać, musimy wrócić do pierwotnego. Musimy spojrzeć na pszczelarstwo całkowicie nowymi oczami, tak jak patrzyli na nie wielcy pionierzy. Czytaj więcej “Zasady Pszczelarstwa od tyłu”

Notatnik pasieczny cz. 4: Wiosna – coraz więcej zajęć

Kirk Webster

Tekst pochodzi ze strony: http://www.kirkwebster.com/index.php/4-springthings-are-getting-busy
Przetłumaczony i opublikowany za zgodą autora. Data publikacji oryginału: 2007

 Ostatnie dwa tygodnie kwietnia i pierwszy tydzień maja to krytyczny, ale i interesujący okres w pasiece, która przeprowadza przez zimę mnóstwo rodzin odkładowych. Najbardziej obiecujące, przezimowane matki mają jeszcze w czerwcu, przed początkiem głównego pożytku, zostać poddane w rodzinach produkcyjnych. Najlepszy moment do oceny rodzin, które przetrwały zimę, oraz do wyznaczenia potencjalnych matek zarodowych wypada pod koniec kwietnia i na początku maja. Zwykle zaczynam od rodzin produkcyjnych, gdzie mam nadzieję znaleźć matki reprodukcyjne do dalszego pomnożenia – najważniejsze królowe w pasiece. Pamiętacie mój esej z zeszłego roku: kolorowymi pineskami oznaczam, kiedy dana rodzina otrzymała nową matkę i jakiego pochodzenia. Matki biorę z odizolowanego pasieczyska i przycinam im skrzydełko. Muszą mieć co najmniej 20 miesięcy i spędzić całe życie wśród pszczół nieleczonych, żyjących na niezanieczyszczonym lekarstwami wosku przynajmniej od 2002 roku. Pierwszą zimę spędziły w ulach odkładowych, a następnie, w roku 2006, otrzymały możliwość zbudowania rodziny produkcyjnej, która dała dobry plon miodu. Matka, aby stać się zarodową, musi „zdać” taki egzamin i po swojej drugiej zimie wciąż zapewniać zdrową, pełną życia rodzinę. Wiosną 2004 roku zdołałem znaleźć zaledwie jedną królową z kwalifikacjami do hodowli – córkę z matki SMR (Supressed Mite Reproduction, dziś nazywane VSH – Varroa Sensitive Hygiene), którą pozyskałem z Glenn Apiaries. W roku 2005 miałem trzy matki reprodukcyjne z przezimowanych rodzin produkcyjnych. Dopiero w 2006 roku mogłem przebierać w matkach reprodukcyjnych. Co ciekawe, w tym czasie trudno już było znaleźć reproduktorkę spośród linii SMR – moje inne rodziny zyskiwały na sile, gdy te z SMR stopniowo upadały. (Nie należy z tego wyciągać pochopnych wniosków: wszystkie moje rodziny SMR pochodziły od zaledwie dwóch matek o czystych cechach SMR. To o wiele za mało do oceny całego programu hodowlanego.)

Mini-nukleusy z zapisanymi na daszkach i ściankach oznaczeniami
Mini-nukleusy z zapisanymi na daszkach i ściankach oznaczeniami

Jeżeli nie zdołam znaleźć wystarczającej liczby reproduktorek wśród rodzin produkcyjnych, muszę wrócić do przezimowanych odkładów i użyć matek tylko częściowo przetestowanych. Tak właśnie utrzymywałem wszystkie swoje rodziny w pierwszych, brutalnych etapach procesu selekcji. Metoda wydaje się racjonalna, jako że pasieka rok po roku zyskiwała na sile i odporności. Czytaj więcej “Notatnik pasieczny cz. 4: Wiosna – coraz więcej zajęć”

Zapowiedź filmu “Outside The Box”

Niedawno w internecie ukazała się dość długa 11-minutowa zapowiedź filmu pt. “Outside The Box” (Z Otwartą Głową) w postaci jego fragmentu. Film realizowany jest przez małego producenta niemieckiego Primate Visions (http://primatevisions.de/services-page/film/) w reżyserii Felix Remter i realizacji Miriam Remter. Film będzie dokumentalną opowieścią o aktualnych problemach pszczół w Europie. Będzie podejmował trudny kontrowersyjny temat dzikich i zdziczałych populacji żyjących samodzielnie których często obawiają się tradycyjni pszczelarze powołując się np. na roznoszenie chorób. Podczas gdy jest odwrotnie. Film będzie rzucał światło na współczesne możliwości osiągnięcia w tych trudnych warunkach odporności przez pszczoły w pasiekach na różne trapiące je choroby a zwłaszcza pasożyta Varroa destructor. Na którego to pszczoły i środowisko ula jest trute różnymi lekami powszechnie stosowanymi w pszczelarstwie przez które cierpią też same pszczoły. Film odpowie na pytanie gdzie w tym wszystkim jest miejsce na dzikie i i stare poczciwe tzw. kundelki czyli zdziczałe pszczoły nie potrzebujące interwencji ze strony człowieka do życia.

W kilku epizodach film przedstawi różne miejsca, różnych bohaterów i różne konteksty w jakich znajdują się pszczoły i człowiek. Odwiedzimy między innymi naukowców w Szwajcarii badających pszczoły bez leczenia oraz laboratorium gdzie kolonia pszczół żyje pod czujnym okiem maszyn obserwujących rodzinę pszczelą bez interakcji z człowiekiem. Dowiemy się o problemach pszczelarzy chcących trzymać naturalnie pszczoły z ustawodawstwem i ograniczającymi przepisami. Usłyszymy rozmowę z aktywistą zmian prawnych na rzecz polepszenia dobrostanu pszczół, który musi się zmagać z wrogością środowiska pszczelarskiego. Zobaczymy bartników, którzy wybiorą się do Baszkirii w Rosji aby tam nauczyć się tego starodawnego fachu wykonywanego bez przerwy tradycyjnie.

Wreszcie wybierzemy się w odwiedziny do hrabstwa Gwynedd w Walii gdzie jest sporo nieleczących pszczelarzy zarówno komercyjnych jak i hobbystów. Porozmawiamy z Davidem Heaf’em: pszczelarzem hobbystą nieleczącym swoje pszczół od 2007 roku, który jest jednym z prekursorów ruchu Treatment Free Beekeeping w Europie i inspiracją dla wielu nowych nieleczących pszczelarzy. Oraz z Petem Haywoodem też nieleczącym pszczelarzem który był inspektorem pasiek w tamtym regionie jak przestawał leczyć.

W poniższym przetłumaczonym na polski fragmencie występuje właśnie tych dwóch Panów z Walii. Zapraszamy do zapoznania się i trzymania kciuki za produkcję filmową jak my trzymamy. Aby włączyć napisy trzeba kliknąć znaczek napisów pod filmem i wybrać język polski.

Wszystkie informacje o filmie pochodzę ze strony producenta:
http://primatevisions.de/services-page/film/

Aktualności z realizacji można śledzić na stronie:
https://www.facebook.com/OutsideTheBoxFilm

Jakub Jaroński

Podejście całościowe do pszczół

Michael Bush

Tekst pochodzi ze strony: http://www.bushfarms.com/beeswholebee.htm
Przetłumaczony i opublikowany za zgodą autora.

Utrzymywanie różnorodności genetycznej i przystosowania lokalnego pszczół

Zagrożenia hodowli prowadzonej w kierunku uzyskania specyficznych cech

Historia hodowli selektywnej pszczół pełna jest zarówno sukcesów jak i porażek. Wiele wspaniałych linii pszczół takimi się stało, kiedy zdrowie i dobra użytkowość przeszły do kryteriów selekcji. Ale też wiele z nich zostało zniszczonych, kiedy hodowlę ukierunkowano na uzyskanie specyficznej cechy. Nie widzę potrzeby wyszukiwania wielu przykładów, skoro można to zauważyć u praktycznie każdego udomowionego gatunku zwierząt. Psy, bydło, konie i inne zwierzęta cierpiały wielokrotnie z powodu wymysłów hodowców. Ale spójrzmy na jeden przykład, który wydawał się być pragmatyczny w swoim czasie. Krowy rasy Hereford hodowano przez lata, aby były „zwartej budowy”. Myślenie podążało w tą stronę, że długie nogi to strata energii, skoro nie sprzedaje się kości, a tylko mięso. Jeżeli więc bydło miało krótkie nogi, z dużą ilością mięsa, a mniejszym kośćcem, to proporcjonalnie miało więcej mięsa w stosunku do kości, a więc chów stawał się bardziej zyskowny. Zatem hodowla na „zwartość” trwała praktycznie cały wiek i okazała się wielkim sukcesem, jeżeli mierzyć ją tylko przez pryzmat tej cechy. Problem pojawił się równocześnie z sukcesem, gdy w niegdyś odpornej i samodzielnej rasie bydła pojawił się problem z cielnością. Wkrótce zaobserwowano korelację krótkich nóg i problemów z cieleniem się, z których wynikało, że krowy krótkonogie mają znacząco większe problemy niż krowy o dłuższych nogach. Po wyrugowaniu z genomu praktycznie wszystkich genów odpowiedzialnych za dłuższe nogi, zorientowano się, że hodowcy sami zapędzili się w genetyczną ślepą uliczkę. Hodowla powinna być prowadzona w kierunku uzyskiwania zwierząt nie mających problemów ze zdrowiem (w tym z łatwością cielenia się).

Praca hodowlana ;)
Praca hodowlana 😉

Cały urok hodowli w kierunku uzyskiwania specyficznych cech polega na tym, że wygląda to bardzo naukowo. Problem w tym, że to wcale nie jest naukowe podejście. W rzeczywistości za zdrowie, długowieczność i produktywność organizmów nie odpowiada jeden gen czy jedna cecha, ale ich mnogość i rozmaitość. Feler selekcji w kierunku specyficznych cech nie tyle nawet polega na tym, że „gubi się las pomiędzy drzewami”, co „gubi się las” pomiędzy komórkami liści na tych drzewach. Innymi słowy: musisz trochę się wycofać, aby nabrać odpowiedniej perspektywy. Czytaj więcej “Podejście całościowe do pszczół”