Rodzina pszczela to więcej niż tylko pszczoły. W ulu istnieje cały ekosystem organizmów żywych od mikroskopijnych do całkiem sporych. Ekologia rodziny pszczelej to wiele relacji symbiotycznych oraz wiele neutralnych, które często wypierają te patogenne.
Makro i mikrofauna
Przykładowo w ulach stwierdzono ponad170rodzajówroztoczy, które żyją w harmonii z rodziną pszczelą. Jeżeli pozwolimy im przeżyć, zamiast zabijać je przy pomocy akarycydów, staną się pożywieniem dla różnych owadów ulowych takich jak zaleszczotki, które żerują również na szkodliwych roztoczach.
(Autor popełnił w tym miejscu błąd zaliczając zaleszczotki – „pseudoscorpions” – do gromady systematycznej „owadów” tj. Insecta, podczas gdy należą one do gromady „pajęczaków” tj. Arachnida, podobnie zresztą jak roztocza Varroa – przypis. tłum.)
Badanie dzikich populacji pszczół pokazują, że wraz z rodziną pszczelą w ujęciu makro współistnieje wiele różnorodnych form życia takich jak roztocza, żuki, barciaki, czy karaczany. Czytaj więcej “Więcej niż pszczoły”→
„Jeżeli uważasz, że możesz, albo że nie możesz – na pewno masz rację” – Henry Ford
Jak przekonania wpływają na sukces?
Jak tylko zaczynasz wspominać o tym, że przekonania mogą wpłynąć na wynik działania, wielu od razu przyjmie założenie, że masz nienaukowe podejście. Z drugiej jednak strony wszystkie obecne badania powodzenia i porażek dotyczących wdrażania projektów komputerowych lub innych projektów związanych ze środowiskiem biznesowym, wskazują, że sukces lub porażka zależą w dużej mierze od ich „akceptacji” przez pracowników i kierownictwa. Każdy, kto śledzi doniesienia naukowe, widzi również tą samą zależność. Czy chcesz w to wierzyć czy nie, „akceptacja” jest „przekonaniem”. Przekonanie może sprawić, że coś zadziała. Jest także grupa osób, która uważa, że przekonania nie mają nic wspólnego z sukcesem czy porażką, a tylko „fakty”. Ale wszystko od „Dzielnej małej ciuchci” („The little engine that could”), do prawdziwych opowiadań takich jak o Edisonie testującym tysiące rodzajów żarników, aby wynaleźć działającą żarówkę, dowodzi, że wiara jest równie ważnym czynnikiem powodzenia każdego przedsięwzięcia.
Nie zrozumcie mnie źle, proszę. Nie powiedziałem, że Edison mógł po prostu „uwierzyć”, że każdy z tych żarników zadziała. Ale musiał wierzyć, że jest gdzieś ten właściwy i to popychało go do prób dopóki nie odkrył tego właściwego. Nawet jeżeli będziesz pracował ciężko do granic swoich możliwości i miał bardzo mocne przekonanie, wciąż możesz ponieść porażkę. Osiągniecie celu wymaga dostosowania szczegółów przedsięwzięcia do tego, co odkryłeś o rzeczywistych zasadach działania. Ale bez przekonania, że to, czego się podjąłeś, jest możliwe, spróbujesz raz i się poddasz.
Dysonans poznawczy
Wydaje mi się, że po prostu nie da się działać skutecznie będąc w stanie dysonansu poznawczego pomiędzy tym, co próbujesz zrobić, a tym jak postrzegasz świat. Kiedy próbujesz podjąć jakieś wyzwanie, które zgodnie z twoją wizją świata wydaje się niemożliwe, jest bardzo prawdopodobne, że poniesiesz porażkę. Jeżeli natomiast wierzysz, że gdzieś znajduje się rozwiązanie i jesteś skupiony na jego znalezieniu w ramach swojego postrzegania rzeczywistości, z dużym prawdopodobieństwem znajdziesz jakiś sposób, który zadziała. Z tego powodu zrobiłem stronę dotyczącą „Pszczelarskiej filozofii”. Uważam, że jeżeli chcesz odnieść pszczelarski sukces, musisz praktykować pszczelarstwo w ramach swoich przekonań. Czytaj więcej “Przekonania w pszczelarstwie”→
Utrzymywanie różnorodności genetycznej i przystosowania lokalnego pszczół
Zagrożenia hodowli prowadzonej w kierunku uzyskania specyficznych cech
Historia hodowli selektywnej pszczół pełna jest zarówno sukcesów jak i porażek. Wiele wspaniałych linii pszczół takimi się stało, kiedy zdrowie i dobra użytkowość przeszły do kryteriów selekcji. Ale też wiele z nich zostało zniszczonych, kiedy hodowlę ukierunkowano na uzyskanie specyficznej cechy. Nie widzę potrzeby wyszukiwania wielu przykładów, skoro można to zauważyć u praktycznie każdego udomowionego gatunku zwierząt. Psy, bydło, konie i inne zwierzęta cierpiały wielokrotnie z powodu wymysłów hodowców. Ale spójrzmy na jeden przykład, który wydawał się być pragmatyczny w swoim czasie. Krowy rasy Hereford hodowano przez lata, aby były „zwartej budowy”. Myślenie podążało w tą stronę, że długie nogi to strata energii, skoro nie sprzedaje się kości, a tylko mięso. Jeżeli więc bydło miało krótkie nogi, z dużą ilością mięsa, a mniejszym kośćcem, to proporcjonalnie miało więcej mięsa w stosunku do kości, a więc chów stawał się bardziej zyskowny. Zatem hodowla na „zwartość” trwała praktycznie cały wiek i okazała się wielkim sukcesem, jeżeli mierzyć ją tylko przez pryzmat tej cechy. Problem pojawił się równocześnie z sukcesem, gdy w niegdyś odpornej i samodzielnej rasie bydła pojawił się problem z cielnością. Wkrótce zaobserwowano korelację krótkich nóg i problemów z cieleniem się, z których wynikało, że krowy krótkonogie mają znacząco większe problemy niż krowy o dłuższych nogach. Po wyrugowaniu z genomu praktycznie wszystkich genów odpowiedzialnych za dłuższe nogi, zorientowano się, że hodowcy sami zapędzili się w genetyczną ślepą uliczkę. Hodowla powinna być prowadzona w kierunku uzyskiwania zwierząt nie mających problemów ze zdrowiem (w tym z łatwością cielenia się).
Cały urok hodowli w kierunku uzyskiwania specyficznych cech polega na tym, że wygląda to bardzo naukowo. Problem w tym, że to wcale nie jest naukowe podejście. W rzeczywistości za zdrowie, długowieczność i produktywność organizmów nie odpowiada jeden gen czy jedna cecha, ale ich mnogość i rozmaitość. Feler selekcji w kierunku specyficznych cech nie tyle nawet polega na tym, że „gubi się las pomiędzy drzewami”, co „gubi się las” pomiędzy komórkami liści na tych drzewach. Innymi słowy: musisz trochę się wycofać, aby nabrać odpowiedniej perspektywy. Czytaj więcej “Podejście całościowe do pszczół”→
Jako uczestnik różnych forów pszczelarskich, na te pytania trafiam dość często, więc postanowiłem odnieść się do nich tutaj. Od czasu do czasu będę się starał dodawać ich tu więcej.
Czy matki pszczele mogą żądlić?
Od roku 1974 miałem w rękach matki pszczele wielokrotnie. Od kiedy zacząłem sam wychowywać matki w roku 2004, mam ich w rękach setki każdego roku. Nigdy nie zostałem użądlony przez królową.
Jay Smith, który w ostatnich dekadach wychował tysiące matek, powiedział, że został użądlony tylko raz i według niego stało się tak gdyż zgniótł wcześniej matkę i prawdopodobnie dlatego królowa uznała, że jego palce są inną matką.
Czy mogą? Tak. Czy użądlą? Skrajnie mało prawdopodobne. Ci nieliczni, którzy twierdzili, że zostali użądleni przez matkę, mówili, że nie bolało to tak jak przy użądleniu robotnicy.
Martwe pszczoły przed ulem?
Skoro matki składają od 1000 do 3000 jajek dziennie, a pszczoły żyją około sześć tygodni, zawsze będą jakieś martwe pszczoły przed ulami. Często ich nie widzisz, bo leżą w trawie. Duża ilość martwych pszczół (stosy pszczół) powinny być przyczyną zastanowienia, gdyż mogą świadczyć o zatruciu pestycydami albo o wystąpieniu jakiegoś innego problemu. Ale trochę martwych pszczół jest całkowicie normalne. Czytaj więcej “Najczęściej zadawane pytania w pszczelarstwie”→
“Któż potrafi sklarować zmąconą wodę? Ale jeśli pozostawić ją w bezruchu, stopniowo sama stanie się klarowna. Któż potrafi osiągnąć stan absolutnego spokoju? Ale z upływem czasu, stan spokoju stopniowo sam się pojawi.” – Laozi, Tao Te Ching
Zdecydowanie najtrudniej w pszczelarstwie jest „nie robić nic”. Oczywiście dotyczy to nie tylko w pszczelarstwa, ale każdego przedsięwzięcia. Myślę, że Grecy byli w błędzie, kiedy założyli że podstawowym błędem logicznym jest”post hoc ergo propter hoc” (grec. po tym, więc wskutek tego). Myślę, że jest to w logice błąd drugorzędny. Błędem, na który ludzie są najbardziej podatni, jest potrzeba aby “zrobić cokolwiek, nawet jeżeli to jest niewłaściwe.” Ten błąd w myśleniu od wielu tysiącleci utrzymywał interesy lekarzy. Z tego też powodu Hipokrates poczuł potrzebę stworzenia zasady “przede wszystkim nie szkodzić”. Istnieją rozliczne sytuacje życiowe, kiedy nie ma nic do zrobienia, a każde nasze działanie jedynie pogarsza sprawę.
“Istnieje kilka podstawowych zasad – przydatnych wskazówek . Jedna z nich mówi, że gdy trafiasz na pewien problem w pasiece i nie wiesz co zrobić, to nie rób nic. Problem rzadko pogarsza się gdy nic nie robisz, za to często staje się o wiele poważniejszy po nieudolnej interwencji.”— The How-To-Do-It book of Beekeeping, Richard Taylor Czytaj więcej “Najtrudniejsza rzecz w pszczelarstwie”→
Wielokrotnie już omawiałem różne moje metody, które modyfikowałem przez lata, ale na ten moment chciałbym skupić nasze rozważania na czterech zagadnieniach: plaster, genetyka, naturalny pokarm i brak leczenia. Prześledźmy argumenty i skoncentrujmy się na potwierdzonych faktach.
Plaster
Jestem już zmęczony dyskusjami o tym czy rozmiar komórki pszczelej wpływa, czy nie wpływa na stan porażenia Varroa. W mojej pasiece warroza nie jest już problemem, ale na każdym spotkaniu pszczelarskim na jakim jestem, widzę, że roztocza Varroa są obsesją pszczelarzy. Ostatecznie spędzam przynajmniej połowę czasu opowiadając o nich. Przeszedłem na małą i naturalną komórkę w czasach kiedy nikt nie wierzył, że można hodować pszczoły bez leczenia. Przez kilka lat nie leczyłem pszczół z powtarzającym się katastrofalnym skutkiem dla mojej pasieki, ale wreszcie wyciągnąłem z tego właściwe wnioski. Gdy przeszedłem na małą i naturalną komórkę, z przyjemnością mogłem wreszcie wrócić do hodowli pszczół i pozostawić za sobą kontrolowanie porażenia roztoczami. Przekazywane doświadczenia są często kwestionowane przez inne osoby i choć dla mnie słowa innych pszczelarzy również nie były dowodem, to w przeciwieństwie do mnie, wielu tak naprawdę nawet nie chce tego spróbować. Ale rozważmy nasze opcje.