Kirk Webster
Tekst pochodzi ze strony: http://www.kirkwebster.com/index.php/6-summermaking-nucleus-colonies-the-main-honey-flow-begins
Przetłumaczony i opublikowany za zgodą autora. Data publikacji oryginału: 2007
Pszczelarstwo w tej części Vermont istnieje prawie tak długo jak europejskie osadnictwo; to znaczy od 1790 roku. Przez ten czas pszczelarze tworzyli większość swoich nowych rodzin w okresie od maja do wczesnego czerwca, czyli podczas naturalnego sezonu rojowego. Przed nadejściem ery wyjmowanych ramek robiono to przy pomocy rójek wywoływanych w sprawdzonych, przezimowanych rodzinach trzymanych w pakach lub kłodach. Po wynalezieniu ruchomej ramki oraz opracowaniu technik wychowu matek wielu pszczelarzy na Północy przystąpiło do hodowli własnych królowych. Czytając uważnie stare książki, możecie zauważyć, że jeżeli potrzebowano więcej pszczół, czasami tworzenie nowych rodzinek i wychów matek prowadzono przez całe lato. Kiedy pojawiły się łatwo dostępne matki importowane z Południa, większość pszczelarzy w północnych stanach zmieniła procedurę zakładania nowych rodzin na koniec kwietnia lub maj poddając matki selekcjonowane i wyhodowane w odmiennym środowisku. W połowie XX wieku rodzina Mraz z Vermont zaczęła realizować inny plan: tworzenie na wiosnę silnych odkładów, które miały sobie same wychować królowe. Jednak z powodu krótkiego sezonu pszczelarskiego i związanego z tym wiosennego spiętrzenia licznych prac, często zdarzały się lata, gdy z powodu niekorzystnej pogody nie dało się w maju hodować matek ani robić odkładów. Wraz ze spadkami cen miodu, wielkimi stratami wywołanymi przez roztocza, oraz rozprzestrzenianiem się zafrykanizowanych pszczół w południowych stanach, kwestia selekcji i intensywnego mnożenia pszczół na Północy oraz przejścia na zdrowsze i bardziej lokalne techniki pszczelarskie nabrała wielkiego znaczenia. Wciąż zdarza mi się zrobić trochę odkładów w maju, a nawet tworzę dla nich mateczniki, o ile mam nadwyżki czerwiu do rozprowadzenia, lub miałem wyższe straty zimowe. Jednak w mojej okolicy najlepszym czasem na odkłady i wychów matek jest czerwiec i lipiec.
Każdego roku moja produkcja matek i odkładów wygląda inaczej, zależnie od wyników zimowli, popytu na pszczoły, matki pszczele i miód. Latem także pojawiają się moi pomocnicy do wyszukiwania matek w ulikach weselnych. Pierwsza, trzecia i piąta seria mateczników zawsze wędruje do ulików na odizolowanym pasieczysku. Po zainicjowaniu ośmiodniowego harmonogramu, w każdym cyklu tworzę 100-200 nowych rodzinek. Czy powstają one na standardowej ramce, czy zmniejszonej, procedura zawsze jest jednakowa. Puste ule odkładowe z podkarmiaczką i przesłoniętym wylotkiem przygotowuję zawczasu i składam na pasieczyskach, które mają zaopatrywać mnie w pszczoły i czerw.
Wszystkie moje letnie ule odkładowe szykuję tak, jakbym miał ich użyć jako ulików weselnych – innymi słowy z możliwie najmniejszą ilością pszczoły i czerwiu wystarczającą do stworzenia zdrowej i żywotnej rodzinki. Czekając z tymi pracami do lata, optymalizujecie cały proces na wielu poziomach. Stała, ciepła i gorąca pogoda pozwala na zaczęcie odkładu z mniejszą ilością pszczoły. Rodziny zaopatrujące w czerw i pszczoły w tym czasie osiągają optymalną wielkość i gotowość do wykonania odkładów. W drugim tygodniu czerwca każda dobra ramka zasklepionego czerwiu zacznie nową rodzinkę nukleusową. Rodzina, którą w maju można podzielić na 3 do 4, w drugiej połowie czerwca da nam 6 do 10 nowych nukleusów, o ile planujemy ich zimowlę w pojedynczym korpusie odkładowym lub na jeszcze mniejszej przestrzeni. W środku lata dni są długie i dają więcej szans na loty godowe, a w rejonach stacjonowania uli produkujących miód występuje zatrzęsienie trutni.
Pierwsza lub dwie pierwsze serie mateczników służą do założenia rodzinek weselnych w czterodzielnych ulach ze zmniejszoną o połowę ramką. Pamiętacie, że kilka tygodni temu, po wyłapaniu przezimowanych matek i wykorzystaniu ich do wymiany w rodzinach produkcyjnych, pozostały nam spiętrzone te specjalne korpusy z pszczołą. Rodziny, które potrzebowały, dostały korpusy z woszczyną i przeważnie na początku czerwca są one ciężkie od miodu mniszkowego. Przy tworzeniu odkładów każda taka wieża zostaje podzielona i rozebrana aż do dennicy. Korpusy zostają zabrane i złożone na długich ławach, zaraz obok podobnych, utrzymujących gotowe puste ule odkładowe na dogodnej wysokości. Każdy odkład tworzy się z czterech ramek, które układa się kolejno, począwszy od podkarmiaczki: ramka miodowa z pszczołami, dobra ramka zasklepionego czerwiu z obsiadającą pszczołą, następnie albo ramka z pyłkiem/pierzgą, albo z otwartym czerwiem i pszczołą. Czwarta ramka może zawierać węzę lub kolejną ramkę z miodem – zależnie od tego, czy dany odkład zostanie ustawiony w rejonie zasobnym w pożytki, czy też w górach, gdzie zasoby nektarowe są ubogie. Ramki są przeglądane „na szybko”, dostrzeżone matki zostają usunięte. Te tworzące dobre rodziny łapię do klateczek. Większość pozostałych łatwo znaleźć w ulikach, w których pszczoły zniszczyły mateczniki – w pierwszej kolejności trzeba zajrzeć do odkładów przepełnionych pszczołą lotną. Wszelkie pozostałe matki, których wciąż nie udało się namierzyć , zdradza obecność czerwiu we wszystkich stadiach. Podczas wyszukiwania nowych matek przypadki pomylenia młodych ze starymi są bardzo rzadkie.
A teraz sztuczka, która okazała się bardzo pomocna, gdy odstawiałem swoją pasiekę od wszelkich form leczenia: po wydobyciu całego czerwiu, młodej pszczoły i potrzebnego miodu z utworzonych wież, ze spiętrzonych po zimowli czterodzielnych korpusów, pozostaje w nich wciąż mnóstwo ramek z pyłkiem i miodem. Po złożeniu ich z powrotem na stare miejsce, być może z ramką jajek po obu stronach przegrody, dajemy lotnej pszczole miejsce, gdzie może się podziać i utrzymujemy pandemonium niemal na kontrolowalnym poziomie. Jeżeli przywrócimy tym rozbebeszonym rodzinom matki, lub podamy następnego dnia mateczniki, zwykle zdołają się odbudować i pójdą do zimy silne i zdrowe. Zabierając cały czerw usunęliśmy większość roztoczy Varroa, więc jeżeli nie zostaną zarażone z zewnątrz, ponowne zagrożenie pojawi się nie wcześniej niż za rok. Zatem nawet rodziny, które nie radzą sobie zbyt dobrze z warrozą, mogą być przydatne i wydajne w stopniowej drodze do celu, jakim jest porzucenie leczenia. Tak samo postępuję z odkładami zbudowanymi na standardowych plastrach.
Mini-nukleusy stawia się tak samo jak uliki weselne: w odstępach, w długich, nieregularnych liniach przeciętych licznymi punktami orientacyjnymi. Mateczniki podaje się im do trzech dni po ustawieniu. Po utworzeniu jednego, dwóch pasieczysk dla rodzinek na zmniejszonej ramce, wszystkie pozostałe tworzone są już na ramce standardowej. Matki wyłapuję z ulików co 16 dni i sprzedaję lub podaję do nowych odkładów na standardowej ramce. Odkłady po zaopatrzeniu ich w królową, pozostawiam w większości samym sobie. Mają za zadanie przezimować i przetestować nowe matki. Ale nie ma powodu, by nie sprzedać ich jesienią, jeżeli na Południu potrzeba łagodnych pszczół.
Kiedyś, na początku, tworzyłem letnie odkłady na standardowej ramce przez podbieranie po kilka ramek czerwiu z wielu różnych rodzin produkcyjnych. Wkrótce jednak zorientowałem się, że o wiele skuteczniej i wydajniej jest utrzymywać osobne pasieczyska specjalnie do produkcji nukleusów i dzielić całe rodziny na odkłady bez reszty, jak to robiłem z rodzinkami w czterodzielnych ulikach na półramkach. Pasieczyska te, oddalone od siebie zaledwie o kilka kilometrów, pozwalają na transport odkładów w tę i z powrotem pomiędzy sobą w miarę ich tworzenia przez 4-5 tygodni. Wczesnym latem każde takie pasieczysko posiada w jednym rogu 30 dwukorpusowych rodzin i przypomina raczej produkcyjne, z tym, że na pozostałym obszarze ma rozłożone puste palety. Pod koniec sezonu, narożnik, w którym stały pszczoły, jest w większości pusty, a na paletach stoi 150 do 200 odkładów. Nukleusy te tworzy się w ten sam sposób jak rodzinki weselne i podaje odpowiednio matecznik lub unasiennioną matkę z pasieczysk, na których stacjonują uliki ze zmniejszoną ramką. Te pierwsze zestawia się najpierw z dwóch moich korpusów odkładowych na każdej palecie. To pozostawia miejsce, by urosły dalej w sezonie do ośmiu ramek. Odkłady wykonane później ustawiam po cztery korpusy (osiem rodzin) na jednej palecie. Większość z nich pozostanie na czterech ramkach do następnej wiosny.
Nektarowanie koniczyny zaczyna się w trakcie procesu tworzenia rodzin odkładowych i kilka dni czerwca pozostaje jeszcze na dodawanie korpusów miodowych w ramach utrzymania kontroli nad pasieczyskami produkcyjnymi. Przeważnie jednak w tym pracowitym i ekscytującym miesiącu koncentrujemy się na rodzinach wychowujących matki oraz przygotowaniu nowej hodowli nukleusów – odkładów składających się z naszych własnych, przetestowanych i dobrze przystosowanych pszczół.
Kirk Webster
Tekst pochodzi ze strony: http://www.kirkwebster.com/index.php/6-summermaking-nucleus-colonies-the-main-honey-flow-begins
Przetłumaczony i opublikowany za zgodą autora. Data publikacji oryginału: 2007