Gdy przeglądamy reklamy hodowców na rodzimym rynku matek pszczelich, często możemy przeczytać, że oferowane przez nich matki są najlepsze. O dziwo każda taka jest. A raczej pszczoły po niej mają być bardzo łagodne, miodne, nierojliwe, a po prostu idealne na dzisiejsze czasy. Cóż rynek i zapotrzebowanie kształtuje taki stan bo pszczelarze chcą wierzyć, że kupowane matki dokładnie takie są. Wszystkie te pszczoły są jednak leczone w procesie selekcji . Sprzedający chce zadowolić klienta, a klient chce dostać oczekiwany towar . Dlatego pszczelarze pytający hodowcę o matki, zawsze w odpowiedzi dostaną to czego szukają i zawsze będzie to najlepszy towar dostępny na rynku. Panie, a miodne? Panie, a łagodne? Panie, a czy się nie roją? Panie, i miodne, i łagodne, i gdzie im do rojenia. Pszczelarz dostaje to czego szukał. Dostaje idealną matkę do swojej pasieki, która od teraz odmieni całe jego pasieczne życie. W przyszłości wciąż będzie kupował te matki bo dokładnie takich potrzebuje, i ani mu przez myśl nie przejdzie, że jego własne „kundle” są o niebo lepsze, choć tak naprawdę takie są.
Na nasze warunki pożytkowe i pogodowe trzeba szukać matek z naszego rejonu, lub matek z rejonów o podobnej bazie pożytkowej czy takich gdzie pogoda kształtuje się podobnie. My, pszczelarze, zawsze lubimy robić wszystko na odwrót, szukamy jak najdalej, żeby było inne bo pewnie jest lepsze. A patrząc z perspektywy pszczelarstwa naturalnego matka to po prostu matka. Jej zadaniem jest czerwić i dzięki temu rodzina się rozrasta i jest w dobrej kondycji . W założeniach pszczelarstwa naturalnego, matka nie musi mieć rodowodu, ani szlachetnego pochodzenia, bo przecież nie ma nigdzie nazwy przypisanej na metce. Powiem wam, co musi, a raczej co powinna w sobie posiadać, aby to pszczelarstwo było łatwiejsze. Szukamy matek, które noszą w sobie cechy umożliwiające pochodzącym od niej pszczołom przeżywać na swoim terenie. Najlepsze będą takie, które po prostu przeżywają. Proste, ale jakże trudne w praktyce do osiągnięcia. Choć nie niemożliwe. Gdyby nasz rynek matek pszczelich nie był tak zdegenerowany komercyjnie, to sprawa zapewne wyglądałaby inaczej. Na dzień dzisiejszy w naszym kraju praktycznie nie dostaniemy takiego materiału jakiego szukamy do pasiek naturalnych, bo takiego materiału po prostu nie ma. A dlaczego nie ma? Bo praktycznie nikt nie interesuje się takim pszczelarstwem. , a wszystkie działania prowadzone są przez pasjonatów, amatorów, „oszołomów” i innych zapaleńców, którzy wbrew całej masie pszczelarzy i wszelkim okolicznościom wierzą, że się da! Nie ma co narzekać, na taki stan rzeczy, bo tak naprawdę sami jesteśmy sobie winni i możemy mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie. Sporadycznie jednak, przypadkowo lub też usilnie szukając, można gdzieś spotkać pszczelarza starej daty, który nie został zepsuty wszechobecną modą wymiany matek na te „lepsze” i w swoich pasiekach posiada pszczoły nieskażone komercyjną selekcją. Wtedy możemy być pewni, że nic lepszego do naszej naturalnej pasieki nie znajdziemy. Wówczas bezwzględnie trzeba kupić od niego pszczoły lub pobrać młode larwy na matki, uznając, że do tej pasieki prowadziła nas jakaś Boska opatrzność. Takie sytuacje zdarzają się jednak bardzo rzadko lub wcale i zapewne, niestety, będą coraz rzadsze.
Cóż więc ma robić wtedy pszczelarz naturalny, który chce mieć choć cień nadziei, że kupiona matka, „głowa rodziny”, będzie dawała potomstwo zdolne do przeżycia bez tej całej chemizacji pasieki. Musi szukać. Musi szukać materiału dalej i dalej, poza granicami naszego kraju, gdzie pszczelarze prowadzą programy na przeżywalność istnieją nieleczone, prowadzone w duchu naturalnym pasieki, tam gdzie ludzie dbają o swoje pszczoły lokalne i unikają chemicznych ingerencji.
Z własnego doświadczenia wiem, że najlepsze są te pszczoły, których matki przynajmniej raz lub dwa przekrzyżowały się na terenie naszej pasieki. Mam na myśli sytuację, gdy hoduję córki po matce sprowadzonej zza granicy, one unasienniają się trutniami z wolnego lotu, a następnie od tych matek hoduję kolejne pokolenie. Wtedy mamy to, czego szukamy. Wiem, że w takiej sytuacji pszczoły ulokalniły się, a pewne cechy, o które zabiegałem albo dalej są widoczne, albo wciąż w nich drzemią i mogą się ujawnić w następnych pokoleniach. Gdybym miał taki materiał, o jakim piszę, tu na miejscu, nie musiałbym wyszukiwać matek po całej Europie, aby je sprowadzić i następnie ulokalniać.
A co można dostać w Europie?
Słynne Elgony. Dziś zna je chyba każdy pszczelarz, a za sprawą pewnego hodowcy „naturalnego” rozeszły się jak świeże bułeczki po polskich pasieczkach i pasiekach… Pszczoła jak pszczoła, bardziej żółtawa, wpadająca w taki rudawy skórzany kolor. Nic tylko buckfast. Bo to jest buckfast w czystej postaci, tylko umiejętnie selekcjonowany na … ? No właśnie na co? Wiem jak działa twórca Elgona Osterlund, ale nie mam pojęcia jak prowadzą hodowlę inni, którzy tą pszczołę również sprzedają pod taką samą nazwą. Nie mam pojęcia czy leczą pszczoły, czy stosują chemię w dużej ilości. Ot taki malutki szczegół i warto na to zwracać uwagę, jeśli szuka się cech odpowiedzialnych za przeżywalność. U Erika można kupić matki. Nie jest to tani interes, ale Ci co kupili bezpośrednio, twierdzą, że warto. Ja zawsze miałem te pszczoły z drugiej ręki więc nie mogę ich z całą pewnością polecić, a mogę tylko o tym wspomnieć i zachęcić do próbowania.
Kontakt:
http://www.elgon.es/diary
honeybee@elgon.se
Superbee od Rogera z Cypru. Stary wyga Roger swoje najlepsze lata popularności ma już za sobą, a mimo to materiał ma bardzo dobry choć to też w pewnym sensie zwykły buckfast. Twórca pszczoły twierdzi, że jest to krzyżówka najlepszych buckfastów w Europie, od takich hodowców jak Jungels, Holmer czy Guth z miejscową pszczołą cypryjską apiss mellifera cypria. Sam nie wiem czy to prawda ale mało mnie to interesuje, bo liczy się to co widać w ulu. Mam te pszczoły bezpośrednio z Cypru – szły całe 8 dni. Trzeba przyznać, że te pszczoły wiedzą co to higieniczność i wiedzą jak utrzymać odpowiednią siłę przez cały sezon. Dla fanów komerchy dodam, że nie uświadczy u nich stanu rojowego, ale za to lubią pięknie kitować i czasami skoczą do pszczelarza aby pokazać mu, że są pszczołami. Bardzo fajna pszczoła dla tych, którzy lubią kolor w pasiece, a nie koniecznie tylko odpowiednie standardowe cechy.
Kontakt:
http://www.superbee-cy.com/polish
superbee@spidernet.com.cy
Finki od komercyjnego/naturalnego pszczelarza Juhaniego Lundena. Można je nabyć i mieć u siebie na pasiece za całkiem przyjemną (dla hodowcy) sumkę, liczoną w Euro. Nigdy ich nie miałem, więc nie wiem jakie są. Słyszałem różne opinie, ale zazwyczaj są pozytywne w czysto komercyjnym znaczeniu. Jeśli chodzi o przeżywalność jaką deklaruje hodowca, to u nas w kraju jest o tym cisza, a to dlatego że te matki są dopiero w Polsce jeden pełny sezon. Ma je Polbart i miał je jeszcze jeden pszczelarz, ale z tego co wiem niestety już ich nie ma. Koledzy z SPN WP mają te pszczoły (od Polbarta) i pewnie za rok czy czy dwa dadzą o nich rzetelną opinię. Z pierwszych obserwacji i doniesień podobno pięknie idą w siłę i dobrze pilnują gniazda.
Kontakt:
http://saunalahti.fi/lunden/page3.html
lunden@sci.fi
Dziczyzna czyli AMM to pszczoła na nasze tereny i nasze warunki. Najstarsza pszczoła Europy, miód na serca wielu starszych pszczelarzy i postrach nowicjuszy. Ta pszczoła jest inna niż wszystkie. Tak, jest inna i bardzo jej to pasuje. Spływa z plastra i robi to z wielką przyjemnością, rozbiega się po ulu, zawzięcie broni gniazda, choć nie jest przy tym agresywna, pięknie kituje, a raczej propolisuje co tylko się da i nawet pszczelarza uciapie. Trzyma higienę w gnieździe, testy higieniczne robi wzorowo. Jej głównymi atutami są niesamowity wigor i piękna budowa plastrów. Małą komórkę 4,9 mm odbudowuje perfekcyjnie, nie potrzeba jej przechodzenia i małych kroczków. Ona jeszcze doskonale pamięta, co w jej duszy gra. Niestety u nas jej praktycznie nie uświadczysz, a spotkać ją można u starszych „niereformowalnych” pszczelarzy, bądź w skandynawskich źródłach hodowlanych, gdzie prowadzi się kilka linii AMM. W Polsce jest u Pan Dawida Lutza który ma całkiem spore stadko w puszczy Kampinoskiej.
Kontakt:
http://bastis-imkerei.de/impressum.html
http://www.nordbi.se
ingvar.arvidsson@telia.com
Carnica od Wallnera z Austrii. Bardzo dobra, pewna krainka. Posiada wszystkie porządne cechy tej linii, plus bonus w postaci oczyszczania się z roztocza Varroa. Mam zaszczyt posiadać ją na pasiece i obserwować pokolenia F1 i pokolenia F2 w tym roku i muszę przyznać, że Varroa tych pszczół się nie trzyma. Wszystkie testy na obecność Varroa w rodzinie zawsze wygrywa, testy VSH praktycznie wychodzą na zero, bo nie można znaleźć w czerwiu pszczelim samic roztoczy. Lubię tą pszczołę, mam sporo tych matek i z całą odpowiedzialnością mogę je zdecydowanie polecić.
Kontakt:
http://www.voralpenhonig.at
Alois_Wallner@gmx.at
Macedonki to pszczoły, które najdłużej żyją bez leczenia z pszczół europejskich. A przynajmniej tak wynika z wniosków projektu Collos . W tym roku udało mi się sprowadzić na pasiekę małą grupkę tych matek. Hodowca stosuje tylko naturalne środki na Varroa typu tymol czy olejki i uważa, że jego pszczoły maja się bardzo dobrze. Podobno ta przeżywalność spowodowana jest bardzo dużą lokalnością pszczoły, która jest ściśle zakorzeniona w terenie, na którym żyje, oraz bardzo dużemu zróżnicowaniu genetycznemu w obrębie jednej rasy Apiss mellifera macedonica. Zakupione matki to czysto rasowe pszczoły, unasiennione na wyznaczonym trutowisku. Spodziewam się, że prawdziwe cechy i przeżywalność u mnie na pasiece objawi się dopiero w pokoleniu F2. W przyszłym sezonie będę w stanie ocenić pierwsze pokolenie F1 tych pszczółek i wówczas zobaczę czy można je ewentualnie polecić.
Kontakt:
http://www.macbee.org/A.m.macedonica_en.htm
eko_pcela@yahoo.com
Iberensis czyli siostra naszej AMM… Genetycznie to bardzo podobne do siebie pszczoły. Są to pszczoły które wyglądem przypominają nasze środkowoeuropejskie, z tą różnicą, że są bardziej opanowane, czyli zachowują się jak dobrze przeselekcjonowane krainki. W tym roku pierwszy raz mam z nimi styczność i cały czas je obserwuję… Na tych pszczołach pracuje Stephan Brown który już od przeszło 10 lat jest Wolnym Pszczelarzem, a jego pszczoły radzą sobie bez chemii na komórce 4,9 mm. Dostęp do AMI jest utrudniony i dostać je z dobrego źródła jest bardzo ciężko ponieważ większość rejonów w Hiszpanii jest już zapszczelona buckfastem, ligusticą oraz pszczołą z północy Afryki…
Buckfast różnych linii. Tak, to też jest pszczoła, chodź wiem, że niektórzy nie darzą jej sympatią. W Europie można znaleźć już matki typowo selekcjonowane na zachowania VSH i wysoką higieniczność. Powoli staje się to normą wśród hodowców tej pszczoły. Nie będę polecał konkretnych linii, bo jest ich bardzo dużo i można wybrać z listy bardzo wielu hodowców w całej Europie. Czy taka pszczoła będzie spełniać warunki PN? Oczywiście, że tak. Przekrzyżowana już w drugim czy trzecim pokoleniu będzie bardziej lokalna niż materiał wyjściowy, dlatego warto i próbować na takich selekcjonowanych pszczołach.
Kontakt:
http://perso.fundp.ac.be/~jvandyck/homage/elver
Wybór matek w Europie które mają „predyspozycje” może nie jest powalający, ale daje możliwość sprowadzenia do pasieki pszczół, które spełnią nasze wymagania odnośnie rasy czy linii, a jednocześnie przemycą na pasiekę cechy, dzięki którym nasze pszczoły poprawią swoją przeżywalność. Oczywiście, nie zapominajmy o tym, że to dalsze pokolenia, a nie sprowadzone matki,będą stanowić trzon naszych naturalnych pasiek. Pamiętajmy o tym, żeby nie opierać wszystkich rodzin pszczelich na jednej matce reprodukcyjnej, tylko starać się rozmnażać dużo różnorodnych genetycznie pszczół – choćby poprzez umożliwienie im wydania dużej ilości trutni, które również wzbogacą okoliczne tereny. Nie starajmy się za wszelką cenę nabyć pszczół, które mają te przydatne cechy. Czasami warto rozejrzeć się po własnej okolicy lub popytać starszych pszczelarzy jak radzą sobie z matkami pszczelimi. Dla wszystkich chętnych i nowych pszczelarzy naturalnych udostępnię materiał do pobrania na przyszłe matki pszczele, a zapewniam że jest u mnie na pasiece z czego wybierać w różnych rasach, liniach czy zwykłych lokalnych pszczołach. Sprowadzenie matek pszczelich z zagranicy nie jest już takie trudne jak było kiedyś . Wystarczy wysłać odpowiednią wiadomość do hodowcy matek które nas interesują,opłacić całość należnej kwoty za matki wraz z przesyłką i czekać na zamówione królowe, które z różnych rejonów Europy idą w różnym czasie. Pamiętajmy, że nie wystarczy kupić matki aby nasze pasieki przeżywały w cudowny sposób bez leczenia. Takie opowieści można usłyszeć tylko w bajkach i u wielkich reproduktorów matek pszczelich. Matka, choć jest najważniejsza w ulu, stanowi tylko jedną cześć całej układanki, dzięki której nasze pszczoły mają szansę przetrwać . Tak naprawdę tylko rozmnażanie i obserwowanie kolejnych pokoleń da nam odpowiedź, czy warto dalej sprawdzać te konkretne pszczoły…