Michael Bush
Tekst pochodzi ze strony: http://www.bushfarms.com/beesfaqs.htm
Przetłumaczony i opublikowany za zgodą autora.
Jako uczestnik różnych forów pszczelarskich, na te pytania trafiam dość często, więc postanowiłem odnieść się do nich tutaj. Od czasu do czasu będę się starał dodawać ich tu więcej.
Czy matki pszczele mogą żądlić?
Od roku 1974 miałem w rękach matki pszczele wielokrotnie. Od kiedy zacząłem sam wychowywać matki w roku 2004, mam ich w rękach setki każdego roku. Nigdy nie zostałem użądlony przez królową.
Jay Smith, który w ostatnich dekadach wychował tysiące matek, powiedział, że został użądlony tylko raz i według niego stało się tak gdyż zgniótł wcześniej matkę i prawdopodobnie dlatego królowa uznała, że jego palce są inną matką.
Czy mogą? Tak. Czy użądlą? Skrajnie mało prawdopodobne. Ci nieliczni, którzy twierdzili, że zostali użądleni przez matkę, mówili, że nie bolało to tak jak przy użądleniu robotnicy.
Martwe pszczoły przed ulem?
Skoro matki składają od 1000 do 3000 jajek dziennie, a pszczoły żyją około sześć tygodni, zawsze będą jakieś martwe pszczoły przed ulami. Często ich nie widzisz, bo leżą w trawie. Duża ilość martwych pszczół (stosy pszczół) powinny być przyczyną zastanowienia, gdyż mogą świadczyć o zatruciu pestycydami albo o wystąpieniu jakiegoś innego problemu. Ale trochę martwych pszczół jest całkowicie normalne.
Jakie powinny być odległości między ramkami w nadstawkach i w gnieździe?
To pytanie pojawia się często. Najczęściej formułowane jest w taki sposób: „Czy powinienem umieścić 9 czy 10 ramek w nadstawkach?”, albo „Czy powinienem dać 9 czy 10 ramek do gniazda?”
Jeżeli chodzi o gniazdo, to moja odpowiedź jest taka, że ja daję jedenaście. A przynajmniej do korpusu dziesięcioramkowego. Z reguły hebluję boczki, żeby ramki się zmieściły, a robię to, bo takie odległości tworzyłyby pszczoły gdybyśmy im pozwolili. Ale dziesięć też może być. Ramki powinny być zsunięte ściśle w środku, a nie rozstawione w równych odległościach na całym korpusie. Już i tak są szerzej niż zbudowałyby je pszczoły, a dalsze ich rozsuwanie może skutkować dobudowaniem dzikiego plastra w środku. Teoria, która mówi o dziewięciu plastrach w gnieździe oparta jest na przypuszczeniach, że będzie więcej miejsca dla kłębu, zmniejszy się rojliwość, a pszczoły nie będą zrzucane z plastra przy jego wyjmowaniu. Z mojego doświadczenia wynika, że w takim rozwiązaniu potrzeba znacznie więcej pszczół aby utrzymać temperaturę czerwiu, a powierzchnia plastra staje się nieregularna i właśnie wówczas więcej pszczół spada z plastra przy wyciąganiu ramek. Ta nieregularność wynika z tego, że plastry wykorzystywane na miód mają różną grubość. Plastry z czerwiem natomiast, są zawsze tej samej szerokości. W rezultacie tam gdzie pszczoły trzymają miód w rozwiązaniu z dziewięcioma ramkami, wydłużą komórki i zapełnią je. Tam gdzie będzie czerw nie będzie wystarczającej grubości. Osobiście próbowałem umieszczać dziewięć ramek w gnieździe i wcale nie byłem pod wrażeniem. Dziś korzystam z ośmioramkowych korpusów, do których wkładam dziewięć ramek (co wymaga zheblowania boczków). Przy jedenastu ramkach w dziesięcioramkowym korpusie uzyskasz płaski, równy plaster, a pszczołom będzie łatwiej budować małą komórkę.
Jeżeli masz już odbudowane plastry, to w nadstawkach do dziesięcioramkowego korpusu możesz spokojnie wsadzić dziewięć ramek, a nawet i osiem, bo pszczoły po prostu odpowiednio je pogrubią. Ale jeżeli w ramkach jest tylko wprawiona węza, to pszczoły mogą zepsuć odbudowę, jeżeli wsadzisz ich mniej niż dziesięć. Dziesięć ramek z samą węzą powinno być także umieszczone ściśle razem, niezależnie czy to gniazdo czy nadstawka, gdyż inaczej pszczoły mogą zacząć budować plaster pomiędzy arkuszami węzy zamiast na niej. W korpusach ośmioramkowych możesz śmiało używać siedmiu plastrów, a nawet i sześciu.
Powiązane z tym zagadnienie, to „popsute” plastry.
Dlaczego pszczoły psują plastry?
Częściowo z powodu genetyki. Niektóre pszczoły będą budować równe plastry niezależnie od tego co zrobisz. Niektóre z kolei, niezależnie od tego co zrobisz, będą wszystkie wyginać. Ale pewne rzeczy możesz zrobić, żeby oszukać pszczoły i skłonić je do tego, żeby robiły to, czego ty chcesz.
Możesz po prostu pozwolić im psuć plastry do woli. Ściśnij też ramki razem. Odstępniki na ramkach są tam z jakiegoś powodu, więc używaj ich. Nie układaj ramek w równych odległościach w korpusie. Jeżeli masz nieodbudowaną węzę, nie dawaj do korpusu mniejszej ilości ramek. Jeżeli pszczołom nie spodoba się twoja węza (a tak naprawdę nigdy im się nie podoba) i zostawisz im miejsce (układając ramki szerzej niż 35 mm między osiami) będą raczej chciały zbudować plastry między ramkami, a nie na węzie jaką im podałeś. Ściśnięcie ramek do siebie zmniejsza tą odległość na tyle, aby zniechęcić pszczoły do takiego zachowania, ponieważ nie byłoby tam wystarczająco miejsca na czerw.
Częściowo dzieje się tak, gdyż pszczołom nie podoba się decydowanie za nie o rozmiarze komórek. Własny plaster będą budować ze znacznie większym entuzjazmem, niż plaster na węzie. Będą więc próbować unikać budowania na węzie. Jednym z rozwiązań jest zrezygnowanie z używania węzy i przejście na ramki bezwęzowe. Innym rozwiązaniem jest używanie węzy o rozmiarze komórki bliższym tego, który one chcą budować. Komórka 5.4 mm używana w standardowej węzie jest zdecydowanie większa niż typowa komórka czerwiu robotnic. Komórka 4.9 mm jest temu bliższa.
Z reguły pszczołom nie podoba się plastikowa węza. Rozwiązaniem jest umieszczenie takiej węzy w ulu w tym czasie kiedy pszczoły będą w potrzebie budowy plastra. Nie podawaj im węzy woskowej razem z ramkami plastikowymi, bo całkowicie zignorują plastik i odbudują węzę woskową. Kup węzę plastikową powlekaną woskiem, jeżeli chcesz, żeby pszczoły łatwiej ją przyjęły. Możesz też spryskać ją syropem, albo syropem zmieszanym z olejkami eterycznymi takimi jak „Honey Bee Healthy”, aby zamaskować zapach plastiku. Kiedy już wyliżą ją do czysta zdecydowanie łatwiej ją zaakceptują.
A czasem i tak wszystko popsują.
Ile jest komórek na plastrze?
Pełna ramka Langstrotha z węzą 5.4mm – 7000
Pełna ramka Langstrotha z węzą 4.9mm – 8400
Ramka Langstrotha 2/3 (medium) z węzą 5.4mm – 4620
Ramka Langstrotha 2/3 (medium) z węzą 4.9mm – 5544
Jak czyścić używany sprzęt?
Używany sprzęt był tematem kontrowersji od ponad wieku. Zgnilec amerykański (AFB) wciąż jest problemem, ale prawda jest taka, że kiedyś był większym. Tak naprawdę jedynym problemem używanego sprzętu jest zgnilec. Spory zgnilca żyją praktycznie wiecznie (w każdym razie dłużej niż my), a zanieczyszczony sprzęt jest prawdopodobnie jedną z przyczyn rozwoju choroby. Wielu pszczelarzy, którzy mają zgnilca po prostu palą ule, inni opalają je, albo używają ługu. Niektórzy także „smażą” je w parafinie, albo w kalafonii.
Chodzi jednak o to, że możesz mieć do dyspozycji (za darmo lub tanio) używane ule. Czyszczenie po myszach nie jest zbyt skomplikowane. Po prostu wystaw ul na deszcz, aż zapach zniknie. Czyszczenie po motylicy również nie stanowi problemu. Wystarczy powycinać oprzędy (które są trudne do usunięcia dla pszczół) i zeskrobać kokony. Jeżeli plastry są suche i łamliwe, zostaw je pszczołom do naprawy, a potem będą zupełnie w porządku. Jeżeli są zakurzone, pszczoły je wyczyszczą. Prawdziwym zagrożeniem jest zgnilec amerykański. Jeżeli masz stary przeczerwiony plaster, na twoim miejscu przepatrzyłbym go czy na dnach komórek nie ma „łusek”, które świadczyłyby o wystąpieniu zgnilca. Jeżeli takie stwierdzisz powinieneś potraktować zagrożenie zgnilcem jako poważne. Niektórzy w tym momencie spaliliby już wszystko. Zakładając, że nie zauważyłbyś tych „łusek” co należałoby zrobić? Nie mogę powiedzieć ci co zrobić, ponieważ ryzyko istnieje zawsze, a gdy pojawi się zgnilec nie chcę, żebyś winił o to mnie. Ale powiem ci co ja robię w takich sytuacjach. Zawsze miałem sprzęt ze źródeł, którym ufałem i wierzyłem w ich uczciwość. Ule były z reguły tanie, albo nawet dostawałem je za darmo i nic przy nich nie robiłem. Nigdy nie miałem zgnilca w moich ulach.
Obecnie kiedy nasączam moje ule w wosku i mam ku temu odpowiednie środki, po prostu zrobiłbym to samo z otrzymanym używanym sprzętem.
Jak przygotować ul do zimowli?
Odpowiedź na to pytanie jest o tyle problematyczna, że zależy od zlokalizowania twojej pasieki. Z zupełnie innymi zagadnieniami będzie musiał się zetknąć pszczelarz w Południowej Georgii, czy Południowej Kalifornii, niż pszczelarz w Północnej Minesocie albo w Anchorage na Alasce.
Mogę więc jedynie udzielić parę ogólnych wskazówek i odnieść się do moich doświadczeń z centrum kraju. Mieszkam w południowej Nebrasce, a kiedyś mieszkałem w zachodniej Nebrasce na pogórzu Gór Skalistych. Moje rady mogą być użyteczne dla tych, którzy mieszkają w rejonach o takim właśnie klimacie.
Ogranicz przestrzeń. Nie ma powodów aby zimując pszczoły na Północy mieć wolną przestrzeń w ulach. Usunąłbym na zimę każdy korpus, w którym nie ma pszczół – nieważne czy z odbudowanymi plastrami czy z węzą.
Zabezpiecz przed myszami. Myszy potrafią zrujnować ul. Jeżeli masz dolne wylotki upewnij się, że masz pozakładane blokady na myszy. Siatka metalowa z oczkami sześciomilimetrowymi jest do tego wystarczająca.
Usuń kraty odgrodowe. Jeżeli używasz krat musisz je usunąć zanim zima się rozpocznie. Matka pszczela może zostać po niewłaściwej stronie kraty odgrodowej i umrzeć z zimna gdy pogoda się pogorszy.
Zapewnij pszczołom jakiś górny wylotek lub wentylację. Ja używam tylko górnych wylotków i żadnych dolnych, ale niezależnie od tego jak robisz, powinieneś zapewnić jakiś otwór u góry, żeby wilgotne powietrze opuszczało ul i żeby nie skraplało się na górnej pokrywie, a także aby pszczoły miały wyjście w przypadku wysokiej warstwy pokrywy śnieżnej czy dużej ilości martwych pszczół na dennicy. Zwykle ludzie pytają czy nie ucieknie wówczas ciepło. Chłód rzadko jest problemem. Z reguły to skraplająca się para wodna, kapiąca z góry, zabija pszczoły w zimie.
Upewnij się, że mają wystarczająco pokarmu w zimie. W mojej części kraju, przy włoskich pszczołach ul powinien ważyć co najmniej 68 kilogramów, aby mieć pewność, że pszczołom wystarczy pokarmu. Zapewne dałyby radę przy wadze 45 kilogramów, ale mogłoby się okazać, że wiosną przy wychowie czerwiu pszczoły zjedzą za dużo i może im zabraknąć. Przy każdej wadze ula poniżej 45 kilogramów osobiście martwiłbym się czy im starczy. Pszczoły należy karmić kiedy wciąż jest ciepło, gdyż nie będą pobierać syropu gdy się ochłodzi. Kiedy już ul osiągnie odpowiednią wagę nie ma powodu, żeby karmić dalej. Waga 68 kilogramów to w przybliżeniu 2 korpusy na pełną ramkę Langstrotha, 3 korpusy na ramkę 2/3, albo 4 korpusu 8 ramkowe na ramkę LN 2/3 – w większości zapełnione miodem.
Owijałem ule tylko raz i muszę przyznać, że nie byłem specjalnie zachwycony efektami. Jeżeli jednak jest to normą dla pszczelarzy w miejscu, w którym żyjesz, być może powinieneś to również rozważyć. Najczęściej ule owija się papą, gdyż to zapewnia dodatkowe ciepło w słoneczne dni. W moim odczuciu to zatrzymywało zbyt dużo wilgoci. Ule owija się także nasączoną woskiem tekturą, gdyż pozostawia ona poduszkę powietrzną dookoła ula. Wydaje się to lepszym rozwiązaniem na problem wilgoci.
Niech ci się nie wydaje, że podgrzewanie normalnej silnej rodziny jej pomoże. Tak się nie stanie. Gruba izolacja również nie pomoże silnej rodzinie. Nie wnoś pszczół do żadnych pomieszczeń, one potrzebują czasem zrobić oblot. Nie obkładaj uli również słomianymi snopkami – to tylko przyciągnie myszy. Jeżeli dasz radę powinieneś zapewnić za to osłonę przed wiatrem.
Jak daleko latają zbieraczki?
Zgodnie z tym co mówił Brat Adam jego pszczoły latały po nektar z wrzosu nawet do 8 kilometrów i więcej. Huber oznaczał robotnice i wywoził je na różne odległości od ula i wypuszczał – zbieraczki zawsze wracały do ula jeżeli były wypuszczone w odległości nie większej niż dwa i pół kilometra. W większej odległości już się tak nie działo. Huber także uważał, i ma to wiele sensu, że odległość na jaką latają pszczoły w dużej mierze zależy od dostępności pożytków. Wydaje się, że wielkość pszczoły ma tu również znaczenie. Brat Adam twierdził, że rodzima Apis Mellifera Mellifera, która jest mniejsza, latała do ośmiu kilometrów na pożytek wrzosowy, ale gdy zastąpił je włoszkami, które były większe, te już tak daleko nie latały. Dee Lusby stwierdziła, że pszczoły pochodzące z małej komórki, przynosiły zupełnie inny pyłek niż przed regresją. W oparciu o znajomość kwitnienia roślin zależnych od zapylaczy, uznała, że pszczoły pochodzące z małej komórki latają znacznie dalej niż pszczoły z dużej komórki. To zgadzałoby się z obserwacjami Brata Adama.
Jak daleko latają trutnie na trutowiska?
Tak naprawdę tego chyba nikt nie wie. Latając na trutowiska kierują się wskazówkami topograficznymi, podobnie jak pozostałościami feromonów. Trutowiska z reguły tworzą się tam, gdzie obszary zadrzewione stykają się ze sobą. Badania wskazują, że trutnie z reguły latają na najbliższe trutowisko, którego umiejscowienie zależy od ukształtowania terenu, ilości uli w otoczeniu. Odległości są tak naprawdę trudne do przewidzenia. Większość naukowców twierdzi jednak, że przeciętnie trutnie latają bliżej niż matki pszczele.
Jak daleko na lot godowy latają matki pszczele?
W zasadzie jak ze wszystkimi zagadnieniami pszczelarskimi, zależy to od wielu zmiennych i trudno tak naprawdę to powiedzieć. Jay Smith, który próbował unasienniania na wyspie, twierdził, że matki latają co najmniej na odległość 3,2 km. Niektórzy twierdzą, że jest to odległość od sześciu do ośmiu kilometrów. Jednak słyszałem również, opowieści pszczelarzy, którzy zaobserwowali unasiennienie matek bezpośrednio na pasiece (dowodzić temu miały chmary latających trutni i królowa szybko wracająca do rodziny weselnej).
Ile uli mogę postawić na pół hektarze ziemi?
Pytanie to zakłada, że pszczoły pozostaną na tym kawałku ziemi. Prawda jest jednak taka, że będą latać na powierzchni kilku tysięcy hektarów (trzydzieści dwa kilometry kwadratowe).
Ile uli mogę postawić w jednym miejscu?
Na to pytanie trudno jest udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Nawet to samo miejsce może różnić się każdego roku w ilości dostępnego nektaru, a to z kolei zależy choćby od czasu, w którym występują deszcze, lub też wczesne czy późne przymrozki. W miejscu gdzie występuje naprawdę dobry pożytek (np. jak w środku kilku tysięcy hektarów – tj. 32 kilometrów kwadratowych – nostrzyka) czasem niemożliwe jest wręcz przepszczelenie okolicy, przynajmniej do końca tegoż pożytku. Co do zasady w większości terenów wiejskich, gdzie występują typowe uprawy rolne, takie jak kukurydza, fasola, lucerna itp., około 20 uli to górna granica ekonomicznej opłacalności, zwiększanie ponad którą może kosztować cię mniejsze zbiory miodu. Spróbuj stopniowo zwiększać ilość uli, dopóki nie zorientujesz się, że zbytnia konkurencja pszczół prowadzi do zmniejszenia zbiorów.
Od ilu uli powinien zacząć początkujący pszczelarz?
Odpowiedź standardowa to dwa. Ja powiedziałbym dwa i pół do czterech. Tą połową byłby odkład. Jeden ul nie pozwoli ci na rozwiązanie typowych problemów pszczelarskich, takich jak bezmateczność w rodzinie, podejrzenie bezmateczności, czy czerwiące robotnice (trutówki). Więcej niż cztery dla początkującego pszczelarza może być trudne do ogarnięcia.
Ile miodu będę miał z ula?
W niektóre lata 90 kilogramów. W niektóre lata pszczoły zjedzą 90 kilogramów cukru i nie dadzą miodu w ogóle. Nie da się tego przewidzieć, ale przeciętnie powinna być ilość pomiędzy zero a dziewięćdziesiąt.
Usytuowanie uli?
„Gdzie powinienem postawić ule?”. Problem w tym, że odpowiedź wcale nie jest prosta. Ale spośród podanych poniżej kryteriów wyboru miejsca (które ułożyłem od najistotniejszego) kierowałbym się najistotniejszymi, ewentualnie poświęcając te mniej ważne, jeżeli nie da się ich spełnić.
Bezpieczeństwo. Podstawową sprawą jest umieszczenie uli w miejscu gdzie pszczoły nie będą stanowić zagrożenia, bądź dla zwierząt uwiązanych na łańcuchach lub przebywających w zagrodach, które nie dadzą rady uciec gdyby zostały zaatakowane, bądź dla przechodniów, którzy nie mają świadomości, że w pobliżu znajdują się ule. Jeżeli pszczoły mają być usytuowane blisko ścieżek, którymi chodzą ludzie, powinieneś zamontować parawan, który będzie wymuszał na pszczołach lot nad głowami przechodniów. Poza tym wylotek ula powinien być skierowany w stronę przeciwną do miejsca, w którym często znajdują się ludzie. Dla bezpieczeństwa samych pszczół ule powinny być ustawione w takim miejscu aby zwierzęta gospodarskie nie ocierały się o nie i nie wywróciły ich i żeby nie miały do nich dostępu niedźwiedzie.
Wygodny dostęp. Istotny jest wygodny dojazd w pobliże uli samochodem. Noszenie nadstawek jest zbyt ciężką pracą. A pełne nadstawki mogą ważyć od 22 (ośmioramkowy LN 2/3) do 41 kilogramów (pełny korpus Langstrotha). To samo tyczy się przywożenia sprzętu na pasiekę czy karmienia pszczół. Może zdarzyć ci się potrzeba dokarmienia nawet ponad dwudziestu kilogramów syropu i donoszenie takiej ilości do każdego ula nie byłoby zbyt praktycznym rozwiązaniem. Poza tym nauczysz się o wiele więcej o pszczołach kiedy ul stoi w twoim ogródku, a nie 30 kilometrów dalej na działce znajomego. Pasieczysko parę kilometrów od domu będzie zdecydowanie lepiej zadbane niż takie, które znajduje się sto kilometrów dalej.
Dobry pożytek. Jeżeli masz kilka opcji najlepiej jest wybrać takie miejsce gdzie pożytki są najlepsze. Nostrzyk albo lucerna wysiewane dla zbiórki nasion, czy tulipanowiec amerykański mogą przechylić szalę pomiędzy rekordowymi zbiorami po 90 lub więcej kilogramów miodu, a skromnym utrzymaniem żelaznego zapasu. Pamiętaj jednak, że pszczoły nie polecą tylko na pożytek na twojej ziemi, a będą odwiedzać rośliny na obszarze kilku tysięcy hektarów dookoła uli.
Poza miejscem uczęszczanym. Myślę, że istotnym jest ustawienie uli w miejscu, które nie będzie przeszkadzać wszystkim dookoła. Innymi słowy nie stawiaj ich w miejscu uczęszczanych ścieżek, gdyż pszczoły w czasie niedostatków pożytków czy będąc w złym nastroju mogą kogoś niepokoić czy żądlić. Nie stawiaj ula w takim miejscu gdzie prawdopodobnie nie będziesz sobie życzył obecności pszczół.
Pełne słońce. Z mojego doświadczenia wynika, że ule ustawione w pełnym słońcu mają mniej problemów zdrowotnych i dają więcej miodu. Jeżeli różne miejsca wypadają w ocenie tak samo, to z dwojga wybrałbym miejsce nasłonecznione. Jedyną zaletą ustawienia uli w cieniu jest to, że nie będziesz przy nich pracował w gorącym słońcu.
Miejsce bezwietrzne. Pozytywnie trzeba ocenić miejsca, w których zimny zimowy wiatr nie uderza w ule, a także mniejsze jest prawdopodobieństwo wywrócenia ula czy zdmuchnięcia daszka. To nie jest dla mnie najważniejsze kryterium, ale dobrze jest mieć miejsce, w którym wiatry nie są za silne. Ta zasada właściwie wyklucza ustawienie uli na szczytach pagórków.
Unikaj miejsc nisko położonych. Nie chodzi o to, żeby umieszczać ule na wyżej położonych obszarach, jednak raczej unikam ustawiania ich w miejscach gdzie osiadają rosy, mgły, albo zimne powietrze. Nie chciałbym mieć też uli w miejscu gdzie byłyby zagrożone w czasie powodzi.
Jeżeli żyjesz w miejscu o bardzo gorącym klimacie, miejsce w którym ule mają cień w południe byłyby dobre, ale za bardzo bym się tym nie przejmował.
W końcu pszczoły doskonale adaptują się do środowiska. W zasadzie dla nich to prawie wszystko jedno, więc umieść ule w taki sposób, żeby było to wygodne dla Ciebie, a jeżeli jest to możliwe spróbuj zapewnić przynajmniej niektóre z tych kryteriów. Mocno wątpliwym jest czy znajdziesz miejsce, które spełnia je wszystkie.
Sadzenie roślin miododajnych?
Pszczelarze bardzo często dopytują jakie rośliny powinni nasadzić lub wysiać dla pszczół. Najważniejsze żebyś zrozumiał, że pszczoły nie będą pracowały tylko na roślinach na twojej ziemi. Zbieraczki polecą na pożytki oddalone nawet na 3.2 km od ula (32 kilometrów kwadratowych). Jest niesamowicie trudno wsadzić wystarczająco roślin na całoroczny pożytek towarowy dla pszczół, o ile nie jesteś właścicielem kilku tysięcy hektarów. Ale nie stanowi aż tak dużego problemu posadzenie roślin, które wypełnią pszczołom „dziury pożytkowe”. Najtrudniejszym okresem dla pszczół jest wczesna wiosna (od lutego do kwietnia), jesień (od września do pierwszych przymrozków), oraz letnie okresy bezpożytkowe (tu gdzie mieszkam jest to mniej więcej środek lata, a cenne będą tylko te rośliny, które nektarują przy niewielkiej ilości opadów deszczu). Więc ja skupiłbym się na roślinach wypełniających te luki. Wysiewanie lub posadzenie wielu gatunków roślin miododajnych będzie lepszym rozwiązaniem dla wypełnienia luk, niż gdy posadzimy zaledwie jeden czy dwa gatunki. Na pewno nie zaszkodzi wysianie nostrzyka (zarówno białego i jak i żółtego, gdyż nektarują one w innych okresach), a także koniczyny białej, komornicy zwyczajnej, ogórecznika lekarskiego, kłosowca fenkułowego, czy sadzenie tulipanowca amerykańskiego lub robinii akacjowej. Te rośliny jednak nie wypełnią wczesnej i późnej luki pożytkowej, a co najwyżej mogą uzupełnić zbiory pszczół czy wypełnić jakąś lukę w czasie sezonu. Rośliny wczesne pyłkodajne to klon czerwony, wierzby, wiąz, krokusy, judaszowiec kanadyjski, mirabelki, czeremcha i inne drzewa owocowe. Dobrze jeżeli jest dużo mniszka lekarskiego. Możesz zebrać jego zasuszone nasiona od ludzi, którzy mają go mnóstwo w swoich trawnikach – zbierz je do worka i rozrzuć dookoła. Cykoria i nawłoć są cennym pożytkiem w okresach bezpożytkowych i najczęściej kwitną jeszcze od lipca aż do pierwszych przymrozków. Dobrym późnym pożytkiem są astry. Najważniejsze, żeby mieć jednak świadomość, że po prostu staramy się wypełniać luki, a nie tworzyć pożytki towarowe.
Kraty odgrodowe?
Kraty odgrodowe były kontrowersyjnym pomysłem w pszczelarstwie od samego początku gdy je wymyślono. Ja bardzo szybko z nich zrezygnowałem w mojej pszczelarskiej praktyce. Pszczoły nie chciały przez nie przechodzić i nie chciały pracować w nadstawkach. Dla mnie wydawały się bardzo nienaturalne i ograniczające. W mojej ocenie warto je mieć pod ręką i używać w czasie wychowu matek, albo przy ich wyszukiwaniu, ale na co dzień ich nie używam.
Motywacja do ich używania:
Łatwiej znaleźć matkę jeżeli mam ograniczony obszar, w którym muszę jej szukać. Ale według mnie ten obszar jest dość niewielki. Rzadko znajduję matki poza miejscami największej koncentracji pszczół, a to często zawęża poszukiwania do kilku ramek. Ale to dobry powód jeżeli potrzebujesz często wyszukiwać matkę. W okresach hodowli matek czasem może to być nawet raz w tygodniu, a krata odgrodowa może ci wtedy zaoszczędzić trochę czasu.
Brak czerwiu w nadstawkach. Składanie jaj w nadstawkach obserwowałem tylko wtedy gdy w gnieździe nie było już miejsca. Gdyby matka nie mogła wówczas składać jaj w nadstawkach to zapewne pszczoły wyroiłyby się. Poza tym matka może czerwić w nadstawce w komórkach trutowych, jeżeli w gnieździe nie ma takich ramek. Jeżeli nie chcesz czerwiu w nadstawkach to powinieneś dać do gniazda ramkę trutową. Zorientujesz się wówczas jak duży postęp zrobiłeś w tej dziedzinie. Poza tym, jeżeli używasz takich samych ramek w całym ulu i nie używasz chemii, wystarczy przełożyć zaczerwioną ramkę do gniazda i ewentualnie zabrać stamtąd jedną ramkę z miodem, żeby uzupełnić nadstawkę.
Jeżeli chcesz ich używać.
Jeżeli chcesz używać krat odgrodowych, pamiętaj, że pszczoły muszą przez nią przechodzić. Gdy zarówno w gnieździe jak i nadstawkach masz ramki tego samego rozmiaru, to możesz po prostu przełożyć parę ramek z czerwiem otwartym (rzecz jasna uważając aby nie przełożyć matki) nad kartę – to powinno pomóc. Gdy pszczoły zaczną budować ramki w nadstawce, możesz plastry z powrotem przełożyć do gniazda. Inną opcją (w szczególności jeżeli używasz ramek różnych rozmiarów) jest wycofanie kraty przynajmniej do czasu aż pszczoły nie odbudują przynajmniej jednej nadstawki (przy wprowadzaniu jej znów musisz uważać, żeby nie przełożyć matki, a poza tym trzeba zwrócić uwagę na to, żeby trutnie miały jakieś wyjście znad kraty.
„Początkujący pszczelarze nie powinni używać krat odgrodowych aby zapobiec czerwieniu matek w nadstawkach. Wydaje się jednak, że powinni mieć zawsze kratę odgrodową w pasiece, aby używać jej do szukania matki, albo ograniczania jej dostępu do ramek, które pszczelarz będzie potrzebował usunąć” – „The How-To-Do-It book of Beekeeping” Richard Taylor.
Bezmatek?
To pytanie nieustannie wraca na forach pszczelarskich: „Czy moja rodzina jest bezmatkiem?”. Objawy prowokujące to pytanie mogą się różnić, a i pora roku również może mieć tu znaczenie. Bardzo istotne jest, aby znać odpowiedź powyżej przytoczone pytanie, ale tak naprawdę czasem sytuacja jest bardziej skomplikowana niż się wydaje.
Najczęstszym powodem, dla którego pada to pytanie jest brak jajeczek i czerwiu. Wielu początkujących pszczelarzy nie znalazłoby matki, nawet gdybyś ja oznaczył i umieścił na plastrze bezpośrednio przed nimi. To może też zdarzyć się czasem nawet zaawansowanym pszczelarzom, w niektóre dni w dużej rodzinie pszczelej. A więc jeżeli nie możesz znaleźć matki to jeszcze nic nie znaczy. Brak jajeczek i czerwiu w ulu jest istotną wskazówką, ale wcale nie dowodzi, że nie ma matki. Dowodzi to tylko temu, że nie ma czerwiącej matki i przez jakiś czas jej nie było. Ale równie dobrze może być matka nieunasienniona, która nie rozpoczęła jeszcze czerwienia.
Wykonajmy trochę pszczelich obliczeń. Ile czasu potrzeba, żeby zobaczyć jajeczka od następczyni, jeżeli przez przypadek dzisiaj zabiłeś matkę pszczelą? Ile czerwiu otwartego i krytego będzie w ulu w chwili kiedy zobaczysz jajeczka od nowej matki ratunkowej? Odpowiedź brzmi zero. Jeżeli pszczoły straciłyby matkę i zaczęły wychowanie nowej od czterodniowej larwy (cztery dni od wyklucia larwy z jaja), minie jeszcze jedenaście dni zanim pojawi się matka*. Kolejny tydzień zanim dojrzeje i jeszcze tydzień na loty godowe i rozpoczęcie czerwienia. To w przybliżeniu 25 dni (plus minus tydzień). Przez 25 dni wszystkie jaja wyklują się, czerw zostanie zasklepiony i wygryzą się pszczoły**. W związku z tym nie ma w ulu żadnego czerwiu, ale jest matka.
Problem będzie wtedy gdy młoda matka wyleciała na lot godowy i nie wróciła – wówczas nie mamy matki, a ul wygląda tak samo. Brak jajek, brak czerwiu – nawet pojedynczych komórek. Jak więc odpowiedzieć na zadane pytanie? Podaj im ramkę z młodym czerwiem i jajkami i zobacz co zrobią pszczoły. Jeżeli za parę dni pojawią się mateczniki to znaczy, że nie było matki. Możesz wówczas podać pszczołom matkę, albo pozwolić im na wychowanie jej z założonych mateczników.
Kolejny problem może objawić się czerwiem rzadkim, rozstrzelonym na plastrze. Czasem może to wskazywać na obecność trutówek. Na początku pszczoły w większości usuwają larwy trutowe z komórek robotnic, zostawiając tylko nieliczne komórki zaczerwione. Może to być jednak spowodowane tym, że młoda matka rozpoczyna czerwienie. Z reguły zaczerwi tylko skrawek, a nie rozstrzeli czerwiu rzadko na całym plastrze. Poradzenie sobie z trutówkami wymaga trochę więcej wysiłku.
Jedną z metod oceny bezmateczności rodziny jest jej osłuchanie. Jeżeli nie wiesz jak brzmi rodzina bezmateczna, usuń matkę z ula na parę minut i posłuchaj. Pszczoły zaczną huczeć – czasem określa się to jako huczenie bezmatka („queenless roar”).
Kolejną wskazówką mogącą świadczyć o obecności matki, która przygotowuje się do podjęcia czerwienia jest skrawek z pustymi komórkami otoczonymi przez komórki z nektarem. Ten kawałek przygotowywany jest przez pszczoły dla matki do zaczerwienia.
O bezmateczności ula świadczyć mogą zachowania pszczół, które można by określić jako „zrzędliwe” czy „ospałe”. Ale i tak powinieneś wówczas poszukać jajeczek i larw.
Podsumowując należy stwierdzić, że bezmateczność jest trudna do zdiagnozowania. Zestawienie kilku z tych symptomów (brak jajek i czerwiu, „huczenie” pszczół, ospałość, czy złość) przekonuje mnie do stwierdzenia, że w ulu nie ma matki. Ale jeżeli wystąpi tylko jeden czy dwa z nich, daję pszczołom ramkę otwartego czerwiu, żeby zobaczyć co się stanie.
Rzecz jasna to jest też powód, dla którego powinieneś mieć więcej niż jeden ul.
* – w tym miejscu Bush popełnił pomyłkę gdyż rozwój matki to około 15 – 16 dni od złożenia jaja (niektóre źródła podają od 14 do 17 dni), a nie od wyklucia się larwy z jaja (jajo wykluwa się po około 3 dniach od złożenia). Te kilka dni nie wpływa jednak na zmianę przedstawionych przez niego wyliczeń (są one orientacyjne).
** – trutnie rozwijają się najdłużej – do 24 dni od złożenia jaja.
Zmiana matki?
Z tym zagadnieniem wiążą się kolejne pytania. Jednym z nich jest „Jak często powinienem zmieniać matkę?”. Pszczelarze odpowiadają na to pytanie bardzo różnie: od dwa razy w roku do nigdy. Osobiście skłaniam się do tego, żeby pozwolić pszczołom samym wymieniać matki. Ale wówczas muszę trzymać rękę na pulsie w okresie rojowym, a poza tym wymieniam matkę gdy pszczoły są zbyt agresywne albo nie radzą sobie najlepiej.
Kolejnym powiązanym zagadnieniem jest „jak wymieniać matki?”, z którym wiążą się dalsze pytania, takie jak „Co mam zrobić gdy nie dam rady znaleźć matki?” czy „Skąd mam wiedzieć, że pszczoły przyjmą nową matkę?”
Usuń starą matkę. Nie zdarzyło mi się przyjęcie nowej matki gdy w ulu była wciąż stara. Wydaje się, że jednym sposobem, żeby to zrobić jest podanie matecznika lub młodej matki nieunasiennionej, mocno dymiąc podkurzaczem do ula, aby zakryć zakryć jej obecność w ulu. Możesz to zrobić gdy sam wychowujesz matki. W ten sposób pszczoły odbiorą ten rodzaj podania matki jak cichą wymianę. W innym wypadku musisz usunąć starą matkę z ula przed podaniem nowej. Jeżeli absolutnie nie udaje ci się znaleźć starej matki, a jesteś przekonany, że musisz ją wymienić, użyłbym metody „uwalniania matki spod kołpaka”. Tak czy owak jest to dla mnie najbardziej wiarygodna metoda.
Standardowe wypuszczenie matki „na ciasto”. O ile nie wystąpią komplikacje (takie jak trutówki, agresywna rodzina, która już odrzuciła matkę, długotrwała bezmateczność, brak znalezienia starej matki) z reguły ta metoda daje zadowalające wyniki. Polega ona na zdjęciu zabezpieczenia w klateczce i umieszczenia w otworze ciasta (albo w przypadku klateczek kalifornijskich, po wyjęciu korka umieszczenie plastikowej rureczki mającej w środku ciasto). Klateczkę należy włożyć do ula i pozwolić pszczołom uwolnić matkę po zjedzeniu ciasta. W metodzie tej, wprowadzenie do klateczki świty dla matki może poprawić jej przyjęcie. Ale jeżeli jesteś początkującym zapewne możesz uznać to za zbyt trudne. Jakiś rodzaj fajki do łapania matek czy klipsa mógłby ci w tym pomóc, gdyż w czasie tych manipulacji matka nie będzie miała możliwości ucieczki. Gdy złapiesz matkę i skierujesz jej głowę do klateczki z reguły po prostu wejdzie tam z powrotem.
Uwalnianie matki spod kołpaka. To jest najbardziej wiarygodna metoda uwalniania matki pszczelej. Idea tej metody polega na dostarczeniu młodej matce świeżo wygryzionej świty, która zaakceptuje ją gdyż nie miała nigdy żadnej innej matki, a oprócz tego trochę jedzenia i miejsca do składania jajek. Kiedy matka czerwi i ma świtę pozostałe pszczoły z reguły przyjmują matkę bez żadnego problemu.
Wykonanie kołpaka. Większość ludzi wykonuje kołpak jako kwadrat o boku 10 cm. Ja używam większego. Im większy jest tym łatwiej zapewnić matce dostęp do miodu (aby nie umarła z głodu), do pustych komórek (aby miała gdzie czerwić) i do czerwiu na wygryzieniu (aby miała świtę). Za lepsze uznaję kołpaki, które mają rozmiar mniej więcej 12,5 x 25 cm. Wytnij z siatki metalowej z oczkami około 2,5 – 3 mm kawałek o rozmiarze 16 x 29 cm, następnie wypleć po 3 druty z każdej strony pozostawiając wystające kawałki drutów – one będą po to, żeby wbić je w plaster, aby pszczoły nie dały rady wejść lub wyjść same spod kołpaka. Potem odmierz siatkę po obwodzie w odległości około 1,9 cm (3/4 cala) od krawędzi przycinając ją odpowiednio w rogach. Nie ma znaczenia z której strony, ale w dalszej kolejności trzeba przygiąć siatkę dookoła rogu – zagnij na około 1,9 cm. Deska czy krawędź stołu mogą ci w tym pomóc. W efekcie otrzymałeś „pudełko” bez dna, wysokie na 1,9 cm i w rozmiarze około 12,5 x 25 cm.
Używanie kołpaka. Znajdź plaster z czerwiem na wygryzieniu. To jest plaster z młodą „puchatą” pszczołą i pszczołą, która próbuje wydostać się z komórek, których zasklep został dopiero otwarty. Pszczoła, której głowa wystaje z komórki to wygryzający się czerw. Pszczoła, której odwłok wystaje z komórki to karmicielka, podająca pokarm larwom, albo czyścicielka sprzątająca komórkę. Strząśnij pszczoły (jeżeli plaster jest wystarczająco mocny) albo zmieć je z plastra miotełką. Następnie wypuść matkę na plaster z tej strony, z której wygryza się czerw i jest trochę niezasklepionego nektaru. Nałóż kołpak łapiąc w środku matkę w taki sposób, żeby w środku znalazł się zarówno wygryzający się czerw jak i miód. Dobrze by było gdyby pod kołpakiem znalazło się również trochę pustych komórek. Wbij druciki z kołpaka w plaster – powinien wystawać na co najmniej 9,5 mm, aby matka miała możliwość swobodnie się tam poruszać. W ulu tak rozmieść plastry, aby ten z kołpakiem mógł swobodnie się zmieścić. Jeżeli w korpusie nie wystarczy ci przez to miejsca usuń jedną ramkę. Musisz zapewnić wystarczającą odległość aby pszczoły od każdej strony miały swobodny dostęp do znajdującej się pod kołpakiem matki, żeby mogły ją karmić jeżeli będą chciały to robić. Za cztery dni możesz wrócić i uwolnić matkę spod kołpaka.
Jak mogę przechować matkę pszczelą przez kilka dni?
Jeżeli potrzebujesz przechować matkę pszczelą ze świtą w klateczce z ciastem cukrowym, możesz zminimalizować jej stres poprzez umieszczenie w chłodnym (ok. 21 stopni), ciemnym (jak schowek) i cichym (jak schowek czy piwnica) miejscu, dając jej kroplę wody każdego dnia, aby umożliwić trawienie ciasta. W taki sposób w teorii można by przechować matkę pszczelą przez kilka tygodni gdyby na samym wstępie nie była zbyt zestresowana, a pszczoły ze świty były zdrowe. Podaj jej kroplę wody od razu jak tylko jak tylko ją otrzymasz i powtarzaj to każdego dnia. Jeżeli wygląda na to, że ciasto może się skończyć, to razem z wodą podawaj również kroplę miodu. Jeżeli wszystkie pszczoły ze świty umrą będziesz potrzebował nowych.
Jaką węzę powinienem kupować?
Rzecz jasna gdyby była „właściwa” odpowiedź, byłby tylko jeden rodzaj węzy. Jest wiele jej rodzajów dlatego, że każdy pszczelarz ma inną filozofię, inne doświadczenia i inne preferencje.
Prześledźmy przy okazji trochę terminologię. Jeżeli chodzi o grubość, obecnie dostępnych jest kilka jej rodzajów „średnia gniazdowa”, „nadmiarowa” i „cienka nadmiarowa”. „Średnia gniazdowa” („medium brood”) – nie oznacza, że jest do średnich ramek, oznacza, że jest średniej grubości. „Nadmiarowa” jest cienka, a „cienka nadmiarowa” jest jeszcze cieńsza. Nadmiarowa jest do pozyskiwania miodu sekcyjnego.
Węza gniazdowa
Pszczoły wolą nie mieć węzy. Ramki bezwęzowe są najlepiej przyjmowane i są najbardziej naturalne. Mają wiele zalet, poczynając na lepszej kontroli warrozy dzięki małej komórce, a kończąc na łatwym wycinaniu mateczników, bez zmartwienia czy pod spodem znajduje się drut lub plastik, który mógłby ci w tym przeszkodzić.
W dalszej kolejności preferencji pszczół jest węza woskowa. W razie potrzeby mogą ją przebudować. Im bliższa jest temu czego potrzebują tym łatwiej będą ją akceptować. Powiedziałbym, że w przypadku pszczół przed regresją („normalnych”), węza 5.1 będzie najlepiej akceptowalna, gdyż będzie to rozmiar jaki pszczoły chcą budować. Sprzedaje ją Dadant. Kolejną będzie węza 4.9, a w ostatniej kolejności 5.4 mm. Ja preferuję tą 4.9 z uwagi na aspekt kontroli warrozy. Więc jednym z kryteriów jest materiał (wosk lub plastik), a drugim jest rozmiar komórki.
Kolejną sprawą jest wzmocnienie węzy. DuraComb i DuraGilt, ma gładki plastikowy rdzeń. Działa to bardzo dobrze dopóki pszczoły nie zgryzą wosku, żeby użyć go w innym miejscu lub zgryzie go motylica. Wtedy pszczoły nie będą chciały odbudować plastra na plastiku. Często do wzmocnienia węzy używa się drutu. Niektórzy używają pionowego odrutowania, inni poziomego, a inni nie drutują w ogóle. Drut w pewnym zakresie zabezpiecza węzę przed pofalowaniem.
Materiałem, który pszczoły lubią najmniej, a pszczelarze najbardziej, jest plastik. Motylica nie da rady zniszczyć takiej węzy, choć poradzi sobie z nadbudowanym plastrem. Pszczoły nie mogą przebudować komórek w łatwy sposób. Rozmiary komórek takiej węzy mają rozpiętość od 4.95 do 5.4 mm. Można kupić same arkusze takiej węzy plastikowej, albo całe plastikowe ramki od razu z węzą.
Dostępny jest również w pełni „odbudowany” plaster plastikowy. PermaComb (z komórką 5.0 mm) dostępny jest w rozmiarach LN 2/3, a Honey Super Cell (z komórką 4.9 mm) dostępny jest w pełnych ramkach LN.
Węza do nadstawek
W pełni odbudowany plaster jest na pewno w tym przypadku zaletą (jeżeli pszczoły już go zaakceptują i zaczną używać), gdyż pszczoły nie muszą już niczego odbudowywać i mogą zająć się tylko zbiorami. Takiego plastra nie ruszy ani motylica ani mały żuczek ulowy.
Różnorakie ramki plastikowe i węza plastikowa są takie same jak te dostępne dla ramek gniazdowych z dodatkowymi opcjami ramek trutowych (są łatwiejsze do wirowania). Honey Super Cell ma komórki w rozmiarze 6.0 mm i ma sztuczne jajko na dole komórki. To sztuczne jajko ma ponoć oszukać matkę pszczelą, która nie zaczerwia tych ramek. Rozmiar 6.0 poza tym zniechęca matkę do zaczerwiania, gdyż nie jest to ani komórka trutowa (6.6 mm), ani komórka robotnicy (od 4.4 do 5.4mm), więc matka nie składa jajek do takiej komórki.
Węza „nadmiarowa” i „cienka nadmiarowa” używana jest do miodu sekcyjnego. Dzięki temu plaster miodu będzie łatwiejszy do żucia i nie będzie miał grubej warstwy wosku w środku. Ta węza dostępna jest u większości producentów. Walter T Kelly ma też taką węzę w rozmiarze komórki 7/11, który zniechęca matkę do czerwienia, dzięki czemu można odpuścić kraty odgrodowe i nie mieć czerwiu w nadstawkach.
Rodzaje ramek
Węza często dostosowywana jest do różnych rodzajów ramek. Najczęściej możesz łatwo zaadaptować węzę do innego rodzaju ramki, ale też składając zamówienie możesz kupić od razu właściwą węzę lub ramkę.
Górne beleczki mogą być rowkowane, klinowane i rozszczepione (te ostatnie produkuje Walter T Kelly). Rowkowane najczęściej używane są do węzy plastikowej, albo do węzy woskowej mocowanej przy użyciu pipety z rozgrzanym woskiem. Według mnie te ramki są lepsze niż klinowane („wedge”). Można zdecydowanie stabilniej przymocować w nich węzę z użyciem pipety (dzięki czemu po prostu nie wypadnie), niż przy klinowaniu. Ramka klinowana ma listwę, którą odrywa się, a potem przybija się gwoździem aby trzymała węzę. Ramka rozszczepiona używana jest najczęściej do uzyskiwania miodu sekcyjnego. Węza jest po prostu wsuwana w rozszczepienie w dolnej beleczce, bez żadnego mocowania.
Dolne beleczki również mogą być rozszczepione, rowkowane i lite. Beleczki lite są dla mnie najlepsze gdyż motylica nie wejdzie do rowka. Ale węza jaką kupisz może nie zmieścić się w otwór ramki przy beleczce litej (w zależności jaką kupisz). Beleczki rozszczepione są dość delikatne i praktycznie zawsze rozpadają się przy pierwszym czyszczeniu i ponownym wprawianiu węzy. Beleczki rowkowane najczęściej używane są do węzy plastikowej, która wchodzi do rowka.
Całe plastikowe ramki. Te praktycznie eliminują wszystkie problemy za wyjątkiem akceptacji i wycinania mateczników. Żadnych ramek do zbijania. Węza już jest w środku. Ramki Mann Lake Pf-120 (LN 2/3) albo Pf-100 (pełny wymiar) mają węzę z komórką 4.95, która daje ci w komplecie małą komórkę. Są tanie (przy zakupie większej ilości kosztowały dolara za sztukę, gdy ostatnio sprawdzałem). Nie ma też żadnego drutowania i są dobrze przyjmowane przez pszczoły.
Po co jest powałka?
Powałka została wymyślona po to, aby stworzyć poduszkę powietrzną, która powinna zapobiec skraplaniu się wilgoci na daszku. Oryginalne powałki tworzone były z tkaniny, ale ostatecznie rozpowszechniły się drewniane. W północnych rejonach wilgoć jest dużym problemem w zimie, a większość pary skrapla się na pokrywie. Ciepłe i wilgotne powietrze z kłębu idzie do góry i skrapla się na zimnym daszku, a potem woda kapie na pszczoły. Powałka miała temu zapobiegać. Przez lata powałki znalazły wiele różnych innych zastosowań. Możesz umieścić na nich odwrócony słoik do podkarmiania. Możesz umieścić świeżo odwirowane nadstawki nad nimi, aby pszczoły osuszyły je z resztek miodu. Możesz wykorzystać w nich przegonki, aby pszczoły opuściły nadstawkę (osobiście miałem zawsze kłopoty z przegonkami). Możesz otwór zaopatrzyć w podwójną siatkę i umieścić odkład nad powałką innej rodziny wiosną lub jesienią, aby łatwiej utrzymał ciepło. (W zimie to rozwiązanie u mnie się nie sprawdzało z uwagi na skraplanie wilgoci).
Czy mogę nie używać powałek?
Jeżeli używasz daszków przystosowanych do wywożenia uli, prawdopodobnie nie będziesz potrzebował, a zapewne i chciał używać powałek. Jeżeli używasz daszków teleskopowych, powałka będzie zapobiegać przed sklejeniem elementów daszka propolisem. Bardzo trudno unieść taki daszek teleskopowy, który z uwagi na brak powałki został przykitowany do korpusu, gdyż nawet nie ma jak wsadzić dłuta pasiecznego, aby podważyć daszek. Jeżeli używasz daszka teleskopowego zalecałbym raczej używać powałek. Jeżeli mieszkasz na północy i chcesz używać daszków przystosowanych do wywożenia pszczół, zrób też jakiś rodzaj górnego wylotka (możesz po prostu zrobić wycięcie w powałce – zobacz na przykład jakie rozwiązanie przyjęto w daszkach z Brushy Mt) i połóż na daszku styropian, obciążając go cegłą. Styropian będzie utrzymywał wyższą temperaturę daszka, a wentylacja (przez wykonane wycięcie) pomoże w pozbyciu się wilgoci z ula.
Co to za zapach?
Zapachy są zawsze najdokładniej badane. Odbierane są subiektywnie dlatego, najlepiej będzie jeżeli sam będziesz w stanie połączyć zapach ze zdarzeniem. Najczęstszym zmartwieniem związanym z zapachami jest zapach dojrzewającego miodu nawłociowego. To zdarza się na przełomie lata i jesieni. Dla mnie jest to zapach starych skarpet treningowych. Niektórzy porównują ten zapach do karmelu. Większość uważa, że jest to zapach kiśnięcia.
Niektórzy ludzie nie lubią smaku miodu nawłociowego. Kiedy jest już jednak dojrzały w mojej ocenie nie śmierdzi jak stare skarpety, i muszę przyznać, że jest dość smaczny. Ale ja lubię miody o mocnym smaku. Niektórzy chcą za takie dopłacić więcej. Rzadko jednak zbieram miód nawłociowy (chyba że jest rekordowy pożytek), gdyż zostawiam go na pokarm na zimę.
Jeżeli wyczujesz zapach rozkładającego się mięsa, jest to powód do głębszego zbadania sprawy. Czasem będziesz miał stos martwych pszczół z powodu zatrucia pestycydami albo rabunku. Czasem będzie to wynik choroby czerwiu. Warto zbadać powód takiego stanu.
Jaka jest najlepsza książka o pszczelarstwie?
Wszystkie. Przeczytaj każdą książkę pszczelarską jaka wpadnie ci w rękę. Jest też moja książka, którą w zasadzie właśnie czytasz za darmo. Ale moje ulubione to stare „ABC XYZ of Bee Culture”, „Langstroth’s Hive and the Honey Bee” i inne, które umieściłem na stronie z klasycznymi książkami o pszczelarstwie. Jeżeli już jesteś po lekturze wszystkich książek i chciałbyś się dowiedzieć jeszcze więcej to polecam wszystkie książki autorstwa Ewy Crane, które uważam za fascynujące.
Gdy pisałem dopiero tą stronę, nie było jeszcze wydanej książki Deana Stiglitza i Laurie Hershbeimer. W mojej ocenie to bezwzględnie najlepsza książka dla początkujących o pszczelarstwie naturalnym. Jej tytuł to „The Complete Idiots Guide to Beekeeping” (Kompletny przewodnik o pszczelarstwie dla idiotów).
Innym dobrym i prostym poradnikiem dla początkujących jest „Backyard Beekeeping” Kima Flottum.
Jaka jest najlepsza linia pszczół?
O tym zagadnieniu na przestrzeni ostatnich stuleci powstało wiele spekulacji. Wydaje mi się, że na przełomie XIX i XX wieku była w tym zakresie najszersza zgoda. Pszczoły włoskie były mniej więcej tym, czego chcieli wszyscy. Teraz mniej więcej tyle samo osób chce pszczół kraińskich, kaukaskich, buckfastów czy primorskich. Widzę jednak więcej różnic między ulami niż między rasami. Dla mnie najlepszą pszczołą będzie ta, która daje radę przetrwać w twoim otoczeniu. Ja zajmuje się właśnie takimi.
Ale jeżeli będziesz chciał kupić pszczoły to musisz zwrócić uwagę na to jak radzą sobie w twoim klimacie (na przykład pszczoły włoskie z zasady lepiej sobie radzą na południu, a krainki na północy) i z chorobami (zachowania higieniczne, odporność na świdraczka pszczelego i roztocze varroa itp.).
Dlaczego wszystkie te pszczoły są przed ulem?
Kilka razy w roku zdarza się post pisany w panice, który związany jest z dużym oblotem pszczół. Najczęściej niedoświadczeni pszczelarze interpretują to jako wyjście roju albo rabunek. Rójka faktycznie wzbudza wiele pszczół do lotu, ale one najczęściej wówczas unoszą się wokoło ula. Jeżeli pszczoły wydają się w dobrym nastroju i są zorganizowane, a nie latają rozszalałe i nie walczą na wylotkach, a przede wszystkim jeżeli trwa to krótko w słoneczne popołudnie, to prawdopodobnie jest to po prostu pierwszy oblot młodych pszczół. Żeby wykluczyć rabunek trzeba obserwować wylotek pod kątem obecności walczących pszczół. Jeżeli nie ma objawów rabunku to jest to znak świadczący o normalnym zachowaniu zdrowej rodziny. Jeżeli unoszące się pszczoły zdają się oddalać, a inne podążają za nimi, to zapewne jest to wychodząca rójka, która prawdopodobnie zgromadzi się na jednym z twoich drzew.
Czemu wszystkie te pszczoły są na zewnątrz ula?
Najczęściej pszczelarze nazywają to brodami, gdyż często wygląda to właśnie tak jakby ul miał brodę. Powodami mogą być temperatura, zbytnie stłoczenie czy problemy z wentylacją. Zapewnij pszczołom wystarczająco miejsca w ulu i odpowiednią wentylację i w ogóle się tym nie przejmuj.
Pszczele brody to tak jak pocący się ludzie. Tak reagują pszczoły gdy jest im zbyt ciepło.
Trzeba zapewnić podstawowe warunki i zaakceptować resztę. Gdy zaczynasz się pocić podejmujesz takie zachowania jakie uznasz za właściwe (włączysz wentylator, otworzysz okno, zdejmiesz sweter, napijesz się wody), a potem po prostu zaakceptujesz to, że jest ciepło.
W przypadku pszczół dobrze jest zapewnić wentylację górną i dolną (otwórz dolny wylotek, usuń wkładkę jeżeli masz dennicę osiatkowaną, uchyl górny korpus, przesuń korpus żeby utworzyć szczelinę), upewnij się, że pszczoły mają wystarczająco miejsca w ulu (uzupełnij nadstawki na tyle na ile trzeba) i przestań się martwić. Brody nie są dowodem na to, że pszczoły chcą się roić. Są dowodem na to, że pszczołom jest gorąco. Słaba wentylacja może przyczynić się do wyjścia roju z powodu nadmiernego zatłoczenia pszczół, ale to wcale nie jest jedyny powód, a poza tym nie powinieneś się przejmować jeżeli poprawiłeś wentylację i zapewniłeś pszczołom wystarczająco miejsca.
Dlaczego pszczoły tańczą przed wylotkiem w grupach?
Kilka razy do roku jakiś pszczelarz pyta dlaczego grupy pszczół tańczą na wylotku w liniach (kołysząc się rytmicznie). Nazywa się to „washboarding” i tak naprawdę nikt nie wie co to zachowanie oznacza. W mojej osobistej ocenie to rodzaj społecznego tańca. Być może nawet tańca dziękczynnego.
Dlaczego nie należy używać wentylatora elektrycznego do poprawy wentylacji?
Gdybyś włączył wentylator elektryczny pszczoły zaczną mu się opierać. Pszczoły mają bardzo wydajny system chłodzenia. Myślę, że zdecydowanie lepiej zostawić im otwartą wentylację górną i dolną i pozwolić im zająć się resztą.
Michael Bush
Tekst pochodzi ze strony: http://www.bushfarms.com/beesfaqs.htm
Przetłumaczony i opublikowany za zgodą autora.